niedziela, 29 października 2017

Osiągaj cele! Nieważne czyje...

                Gdy masz dużo pracy to znaczy, że spełniasz się jako człowiek. Wyewoluowaliśmy z małpy właśnie po to, abyśmy zamiast siedzieć na gałęzi drzewa mogli siedzieć w biurze na krześle zrobionym z gałęzi tego samego drzewa. Dzięki temu w pewnym sensie nadal jesteśmy małpą. A małpy, jak powszechnie wiadomo, są po to, aby robić sztuczki w cyrku. Dlatego też na krześle w biurze zajmujemy się robieniem sztuczek. I tak samo jak cyrkowe małpy robimy to po to, aby nasz trener zarobił pieniądze. Gdy nasz trener zarobi pieniądze to da nam banana i dzięki temu będziemy mieć energię na dalsze robienie sztuczek. Tak wygląda normalne życie, a więc do tego każdy dąży. Ponieważ ewolucja błędnie założyła, że nie będzie nam potrzebny ogon, to musimy też czasem się nabiegać, bo w biurze leży pełno papierków, a my, zgarbieni od siedzenia na krześle, nie zawsze do nich sięgamy.
Nad klasycznymi małpami mamy jednak tę przewagę, że posiadamy szansę przemiany w trenerów małp. Jest nikła i wymaga poświęcenia resztek swojej duszy, ale jednak - wykonalne. Choć wiele małp myśli, że jest trenerem, podczas gdy to tylko kolejne małpy… Jest to bowiem długa, kręta i zwodnicza droga pełna ślepych zaułków i dziurawych mostów, dlatego najlepiej się nie wychylać i pozostać typową małpą.
Tylko co się stanie, gdy któraś małpa pomarańcze lubi bardziej od bananów…?
- Kocie – rzekła Małpa. – Mam cały tydzień zawalony robieniem sztuczek za banana, nie wiem jak znaleźć czas na pisanie dla pomarańczy.
- Miau… - westchnął Kot, czyli stworzenie szczęśliwie nieobarczone takimi ciężarami ewolucyjno-społecznymi.
- Kocie, to poważna sprawa, doradź mi coś – nalegała Małpa.
- Miau… - zastanowił się chwilkę. – Miau miau miau miau miau miau miau.
- Hm… To niegłupi pomysł jest. Dzięki, Kocie, na ciebie zawsze można liczyć.
Przed snem Małpa myślała o czym pisać… Następnego dnia obudziła się niewyspana i w tramwaju rozpoczęła przelewanie pomysłu na ekran. Czuła się przy tym tak, jak te inne małpy wokół, które były0 przyklejone do telefonów , ale ona była przekonana o swojej inności i lepszości, bo przecież robiła coś ważnego - a że w tramwaju na telefonie to akurat przypadek.
Następnie z tramwaju pobiegła do pracy robić sztuczki za banany. Spędziła tam ponad osiem godzin, a następnym celem było odwiedzenie rodziny Małpeńskich. Tam spędziła dodatkowe pięć godzin, ledwie już widząc na oczy. Mimo to w drodze powrotnej do swojego namiotu dalej pisała dla pomarańczy… Była już w zasadzie pora na sen, gdy Małpa kąpała się i jadła kolację. Jednocześnie.
Wraz z nastaniem kolejnego dnia, nastały kolejne słowa w zapisywanym przez Małpę tekście. Pisała, widząc ekran jednym okiem, podczas wypijania porannej herbaty. Niedługo później z niechęcią poszła robić sztuczki za banany.
„Gdy wykonam tę sztuczkę to ta osoba kupi tę buteleczkę”, myślała sobie na widok małpy Zakupnej. Wykonała więc sztuczkę, ale skutek był nieco odmienny od oczekiwanego. Jednak następną wykonaną sztuczką Małpie udało się skłonić Zakupną do wybrania dwóch innych buteleczek, a więc Trener z zadowoleniem pokiwał głową, którą wychylał zza drzwi trenerskiego zaułka, aby widzieć swoje małpy w akcji.
„Będzie dużo bananów w tym miesiącu”, pomyślała sobie Małpa.
Przez następne godziny powtarzała w kółko te same sztuczki, za każdym razem coraz bardziej wypalając swoje połączenia neuronowe w mózgu, dzięki czemu coraz lepiej jej szło, bo coraz mniej drażniła ją powtarzalność i zbędność wykonywanych sztuczek. Wpadła w taki rytm, że nawet przerwy sobie nie zrobiła, bo czas minął jej nieoczekiwanie szybko. Wracała więc później do domu odwodniona, co przyczyniło się do ogromnego bólu głowy, zatem wypiła każdą wodę, jaką znalazła, by następnie uciąć sobie drzemkę… Po drzemce próbowała coś dalej pisać dla pomarańczy, ale niewiele z tego wyszło.
                Wzeszło słońce, przynosząc światło kolejnego dnia. Małpa musiała wstać wcześnie, aby zdążyć na spotkanie Małpeniątek, gdzie wielki Małpiec uczył ich małpowania. Takie rzeczy przecież nie przychodzą małpom naturalnie. Poszła więc Małpa na to spotkanie, usiadła tam na krzesełku na dwie godziny i wchłonęła niezbędną wiedzę. Później została jeszcze chwilkę na herbatkę, ale ku niezadowoleniu pozostałych małp musiała wcześnie wyjść, aby zdążyć dokończyć pisanie dla pomarańczy, bo wkrótce czekała ją kolejna seria sztuczek za banany.
Tym razem Małpa zaparzyła kawę. Po tych niedospanych nocach inaczej już się nie dało. Miała jedną godzinę do autobusu, a więc niecałą godzinę na napisanie reszty tekstu, który nie był gotowy jeszcze nawet w połowie.
„Trzeba się spiąć i to zrobić”, myślała sobie przez dziesięć minut. Wtedy zorientowała się, że trwało to dziesięć minut i przez kolejne pięć minut niedowierzała. „Przecież ja tak kocham te pomarańcze… Dlaczego muszę skupiać się na bananach?” Biadoliła w głowie jeszcze przez minutę, a później wzięła się za pisanie. Nawet nie myśląc o czym, bo kierowała nią już tylko chęć zdążenia przed pracą. To właśnie tego dnia musiała mieć napisaną całość, a doskonale już wiedziała, że po pracy nie da rady zrobić nic oprócz zaśnięcia.
No i napisała. Jakieś paskudztwo. I nawet tego nie przeczytała. Wysłała gotowe do pomarańczarni, poszło w świat, liczne małpy to zobaczą. Nawet nie było czasu wyłączyć komputera. Małpa od razu wybiegła z namiotu i zdążyła w sam raz na autobus. Próbowała przeczytać gotowy tekst w drodze do pracy myśląc, że może jeszcze da radę coś poprawić, ale tłok jej na to nie pozwolił. Już wiedziała, że zamiast słodkich pomarańczy dostanie za to gorzkie grejpfruty… Zaczęła zastanawiać się co zrobi w następnym tygodniu i przeglądała w głowie grafik. Akurat autobus zaczął się zatrzymywać, kiedy rozumiała, że przyszły tydzień będzie wyglądać bardzo podobnie. „Lepszy rydz, niż nic”, wmawiała sobie zawiedziona biegnąc z autobusu do pracy, aby przez resztę dnia, aż do ciemnej nocy, wykonywać sztuczki za kolejne czerniejące banany, od których chciało jej się wymiotować… 

 

Miłego absurdu, 
Małpa Podróżna 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jakieś przemyślenia? Pytania? Propozycje? Nie bój się zbłaźnić, Błazen wysłucha.