niedziela, 6 listopada 2016

Nie tylko Nicki Minaj...

                Był sobie autobus, a w autobusie tłum ludzi i Błazen z Kotem w plecaku, który na szczęście znalazł miejsce siedzące, na końcu autobusu. Na nieszczęście po jego prawej stronie spał jakiś podejrzany typek w kapturze. Natomiast po  lewej siedziała zwykła dziewczyna słuchająca muzyki w słuchawkach na tyle głośno, aby Błazen słyszał jakieś hałasy, aż zaczął zastanawiać się co to za muzyka, i… Ot, z ciekawości wyhodowanej na braku lepszych zajęć, zdecydował się na potajemne próby zerknięcia na ekran jej telefonu, aby wścibsko się tego dowiedzieć.
Pierwszy zerk z lekkim pochyłem zrobił, gdy włączyła ekran w celu sprawdzenia godziny. I kolejnego już nie było, bo przyłapała go wówczas na gorącym uczynku. Patrzyła mu w oczy zdziwiona, a on coraz bardziej czerwony powoli skracał szyję z powrotem do naturalnych rozmiarów. Kot w plecaku na kolanach Błazna pokiwał głową w zażenowaniu, a dziewczyna wyjęła prawą słuchawkę z ucha i nadal patrzyła na Błazna oczekując wyjaśnień.
- Przepraszam… – zebrał się w końcu na to jedno słowo.
- Jak chciałeś poznać godzinę to wystarczyło zapytać – odparła lekko oburzona.
- Szczerze mówiąc to chciałem podejrzeć jakiej słuchasz muzyki… – zrobił się jeszcze czerwieńszy, a ona rozpromieniła się nagle.
- Aha, cóż, doceniam szczerość. – Rozbawiona włączyła odtwarzacz muzyki i z uśmiechem pokazała Błaznowi album artystki zwanej Nicki Minaj.
- Ach, no to moja wścibska ciekawość została zaspokojona… Dziękuję i jeszcze raz przepraszam…
Czerwienił się już coraz mniej, ale siedział w pozycji zdradzającej nastrój psa podkulającego ogon. Rozbawiło to nieznajomą, więc zaśmiała się krótko i zapytała:
- Nie takiej muzyki się spodziewałeś?
- Nie miałem oczekiwań… – odparł zawstydzonym głosem.
- Heh, może lubisz tę artystkę?
- Jakoś nigdy nie przykuła mojej uwagi… Najwyżej ekscentrycznym wyglądem, czasami. – Powoli przestawał podkulać swój wyimaginowany ogon zdając sobie sprawę z tego, że naprawdę mu wybaczono.
- Taaak, Nicki zdecydowanie jest ekscentryczna. Ale ja bardzo ją szanuję jako osobę.
- Jest ku temu jakiś powód? – rozluźnił się już całkiem i włączył z powrotem swój normalny irytujący tryb ciekawskiego błazna.
- Mogę powiedzieć zwięźle lub szczegółowo, zależy ile masz czasu i chęci do słuchania.
- Może być szczegółowo, jadę na ostatni przystanek.
- To tak jak ja. Dobrze więc…
- HRRR!!! – chrapnął nagle typek w kapturze, aż oboje spojrzeli na niego wystraszeni. Nie ruszał się jednak, więc po chwili zaśmiali się tylko i dziewczyna wróciła do tego co miała powiedzieć:
- Dobrze więc! Generalnie chodzi o to, że Nicki miała bardzo trudne dzieciństwo. Dorastała w trzypokojowym mieszkaniu z rodziną liczącą piętnaście osób. A później została z rodzeństwem odesłana do babci i przez dwa lata nie widziała rodziców. Wyjechali do Nowego Jorku szukać domu i ogólnie miało to poprawić ich sytuację. Nicki wyobrażała sobie, że będą mieć piękny dom jak pałac i tak dalej, a jak już tam pojechała to zastała brzydki budynek bez mebli, w niebezpiecznej dzielnicy z handlarzami narkotyków i z gangami na ulicach. Wtedy jej tata został narkomanem, alkoholikiem i stał się bardzo agresywny… – Dziewczyna opowiadała wyraźnie zafascynowana tym wszystkim, więc Błazen tylko słuchał i w szacunku kiwał głową. – Wybijał dziury w ścianach, zawsze wrzeszczał, cały czas wzywano do nich policję. Mama często próbowała odejść, ale zawsze wracała. Raz dosłownie zataszczył ją do domu za włosy z samochodu przez kilka ulic. Nicki i jej rodzeństwo dorastali w tej przemocy i zawsze w obawie, że może tata zabije mamę. Pewnego razu spalił ich dom, kompletnie. Dzieciaki akurat nocowały wtedy u jakiegoś znajomego, bo mama już wcześniej miała złe przeczucia i ich tam odesłała. Na szczęście udało jej się uciec z budynku zanim spłonął. Więc życie Nicki to był terror i marzyła o tym, aby stać się bogatą i zapewnić lepszy byt swojej mamie i rodzeństwu. Ciężko na to pracowała i udało jej się, chociaż kosztem zdrowia psychicznego, bo dla przetrwania ukształtowała w sobie wielorakie osobowości, każda na inną trudną sytuację… Ala nadal walczy i miewa się dobrze, jest to dla mnie bardzo inspirujące i właśnie dlatego ją szanuję. Haha, długa opowieść, wiem – zaczęła rozglądać się za ekranem wyświetlającym przystanki, aby zobaczyć jak daleko w tym czasie zajechali. Okazało się, że minęło pół trasy.
- Hm… To faktycznie interesująca biografia – odparł Błazen krótko, a w myślach zastanawiał się jak to musiało wyglądać naprawdę, na przełomie lat, bo ten skrót opisywał tylko trudne przeżycia, a między nimi na pewno musiało być też wiele przyjemniejszych. Poza tym nie był do końca przekonany co do tego, że całość jest w pełni autentyczna. „Różnie bywa przecież”, myślał sobie, „zwłaszcza u ludzi desperacko dążących do sławy”.
- Zupełnie cię tym zanudziłam – stwierdziła nie pozbywając się uśmiechu.
- Nie, wcale nie – odpowiedział i popadł w błyskawiczne zamyślenie, w którym wpadł na pomysł jak w ciekawy sposób przedstawić jej swój pogląd o tym, iż każda opowieść może brzmieć bardzo dramatycznie. Popatrzył na Kota w celu uzyskania aprobaty poprzez telepatyczną komunikację, ale ten najwyraźniej zasnął z nudy. Spojrzał więc z powrotem na dziewczynę, oczekującą jakiejś bardziej rozwiniętej wypowiedzi, i rzekł:
- Przypomniało mi to o kimś bliskim, kogo bardzo szanuję. Też miał pod górkę całe życie, i po części nadal ma. Może zechcesz o tym posłuchać?
- Pewnie, śmiało, mów – ucieszyła się nie wiedząc co ją czeka.
- Za młodu miał naprawdę bardzo ciężko. Był niemy. Miał niedorozwinięty mózg, więc z początku nawet nie potrafił zrozumieć czym w ogóle jest mowa i język, komunikacja werbalna… Walczył też z takim dziwnym problem z proporcjonalnością ciała, i  słabo rozwiniętymi mięśniami, więc przez długi czas nie mógł chodzić, ani za bardzo operować dłońmi. Dopiero liczne ćwiczenia wzmocniły jego mięśnie i umożliwiły stopniowy rozwój chodu, poprawę postawy, ale jeszcze przez kilka lat często potrzebował wózka. – Błazen opowiadał, a dziewczyna z wrażenia robiła wielkie oczy. –  Przez długi czas odżywiał się wyłącznie płynami, bo miał bardzo wrażliwy przewód pokarmowy, ale co gorsza, nie posiadał zębów.
- Wymyślasz to! – zaśmiała się.
- Nie, naprawdę! Słuchaj dalej. Przez długi czas nie mógł nawet samodzielnie korzystać z toalety, co było ogromnym uciążeniem dla jego rodziny, bo byli zmuszeni nakładać mu pieluchy. Z czasem niby zaczęło się poprawiać, ale przez kilka kolejnych lat niestety bywało, że nadal robił pod siebie… Okropna sytuacja. Rodzina bardzo się z nim męczyła, ale nigdy się nie poddali, zarówno oni jak i on sam. Z upływem lat udało mu się całkiem uniezależnić od wózka, pieluch, uzębienie też udało się załatwić. Uczył się mówić przez wiele lat, teraz jest z nim całkiem niezły kontakt, chociaż nie idealny, oczywiście. Ale poziom komunikatywny osiągnął. Wielkim sukcesem dla niego było zdobycie edukacji, miał z tym problemy. No ale przebrnął. I później znalazł jakąś w miarę zadowalającą pracę, radzi sobie. Niestety w pewnym momencie jego życia zmarli mu rodzice. Ciężko to zniósł. Ale zniósł, i teraz każdy dzień to dla niego jak przeprawa przez dżunglę, ale jest ogromnie wdzięczny swoim rodzicom, bo bez ich wsparcia i poświęcenia byłby dzisiaj warzywkiem. Więc robi co może, aby przetrwać, chociaż tak naprawdę nie może wiele… Lekarze już dawno mu obiecali, że z czasem zacznie mu się pogarszać i znowu będzie wózek, pieluchy, gorszy kontakt, nawet zęby mogą nie wytrzymać, bo trzymają się tam na słowo honoru. Więc taka klątwa nad nim wisi. Nie wiadomo z czego będzie żyć jak przestanie być zdolny do pracy. Ale każdego dnia widzę go jak się uśmiecha, żartuje, próbuje dbać o siebie, aby jak najdłużej być sprawnym… Taka w nim siła, tyle woli do walki. Inspiruje mnie każdego dnia.
- To niesamowite… – zachwyciła się dziewczyna. – Kim jest ta osoba?
Błazen uśmiechnął się triumfalnie i odparł:
- Każdym z nas. 
Miłego absurdu, 
Błazen Podróżny

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jakieś przemyślenia? Pytania? Propozycje? Nie bój się zbłaźnić, Błazen wysłucha.