niedziela, 25 marca 2018

Uważaj na fałszywe taxi...


                Kot chciał podróżować z Błaznem w nowoczesnym stylu, a więc kupił samochód. Srebrny, śliczny, oszczędnie jeżdżący na gazie Chevrolet Nubira z roku 2007, a więc nawet w miarę nie stary jak na polskie standardy. Zadowolony dokupił mu trawiastozielone pokrowce na siedzenia, aby imitowały naturę, która zwykła otaczać ich w trakcie podróży pieszych.
- Kocie, ale czy to na pewno dobry pomysł? Robimy setki kilometrów dziennie, naprawy samochodu są o wiele bardziej kosztowne od regeneracji zmęczonych nóg... 
- Miau miau miau miau miau - odparł Kot z kojącym zmartwienia uśmiechem. 
- No dobrze - uśmiechnął się i Błazen, bo ukojony. 
Pierwsza naprawa była najkosztowniejsza, ponieważ popsuł się pedał gazu. W ten sposób wydali ponad tysiąc złotych. 
- To nic - pocieszał Kota Błazen. - Kupując samochód wynegocjowałeś cenę o tyle właśnie niższą, pamiętasz? Wszystko jest dobrze - klepał go po plecach i skutecznie uspokoił. 
Druga naprawa, ot, drobnostka, wymienili wycieraczki, bo stare się starły ze starości. 
Trzecia naprawa to też nic takiego, światło z przodu miało usterkę i wymagało reperacji. 
Czwarta naprawa okazała się nieco poważniejsza, bo przy lekkiej stłuczce pęknięcie na przedniej szybie, wcześniej ignorowane, stało się o tyle większe, że stanowiło już poważne zagrożenie, a dla wszelkich naprawiaczy pęknięć okazało się zbyt duże do załatania. Wymienili zatem całą szybę, na szczęście w okazjonalnej cenie. 
Piąta naprawa została dokonana tylko na części uszkodzenia. Mała Chinka w dużym Jeepie nie widziała ich na drodze i uderzyła w nich tak, że odpadł im migacz i wgniotła się blacha. Migacz wymienili, a blachę częściowo wyprostowali przy zastosowaniu metody gorącej wody i odtykaczki do sedesów. Niestety miejsce było tak pechowe, że nie udało im się wyprostować całej blachy. 
- Jak będziemy na święta u moich rodziców to odkręcimy w garażu tę blachę i wyprostujemy do końca - rzekł Błazen, a Kot pokiwał głową i więcej się tym nie martwili. 
Szósta naprawa miała miejsce po tym, jak instalacja gazowa przestała działać poprawnie. Czasami nic jej nie było, a czasami wyłączała cały silnik i należało przejść na normalne paliwo. 
- Miau miau miau? 
- Nie, Kocie, już kilka razy myśleliśmy, że tym razem się samo naprawiło, a później znowu było popsute - przypomniał Błazen. - Chodźmy do mechanika. 
Mechanik wymienił jedną małą część w elektryce silnika i wszystko było już dobrze. Zanim odjechali zobaczyli jednak na placu samochód z nalepką "Fake Taxi". 
- Fałszywe Taxi? Co to znaczy? Czy to taki trik, aby używać pasu dla taksówek i omijać korki? A może czasami nielegalnie kogoś podwożą za pieniądze? 
- Miau miau miau... 
- Ale nie, nie obnosiliby się tak, przecież mieliby cały czas policję na ogonie, gdyby po to była im ta naklejka... 
Po drodze od mechanika zajechali nad rzekę, aby się przespacerować, a później przed wsiąściem do samochodu Kot postanowił dokonać siódmej naprawy, która polegała na lekkim wyprostowaniu blachy przy drzwiach kierowcy, bo od czasów uderzenia blachy ocierały się o siebie wydając dziwny dźwięk i rysując lakier. W tym czasie Błazen wyszukiwał co oznacza "Fake Taxi". 
- Miau - rzekł Kot, gdy drzwi już nie skwierczały. 
- Ja z kolei mam złe wieści. 
- Miau? 
- Sprawdziłem co oznacza  "Fake Taxi". 
- Miau miau? - Kot był coraz bardziej zaintrygowany. 
- Cóż... Trudno mi było znaleźć solidne informacje na ten temat, ale większość źródeł twierdzi, że jest to informacja dla kobiet o tym, iż kierowca może je gdzieś podrzucić i przyjmuje opłaty "w naturze". 
- ... - Kotu zabrakło słów. 
- Tak, znowu spodziewaliśmy się zbyt wiele po tym społeczeństwie. Powinno nam chyba wejść w nawyk, by nie wiedząc o co chodzi z góry zakładać, że chodzi o pieniądze lub seks, albo jedno i drugie. 


Miłego absurdu, 
Błazen Podróżny

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jakieś przemyślenia? Pytania? Propozycje? Nie bój się zbłaźnić, Błazen wysłucha.