niedziela, 2 października 2016

Nieobecna obecność.

                Cisza nie istnieje. Na szczęście wiele dźwięków sprawia ludziom przyjemność. Błazen lubi dzwonienie swojej czapki, trzepot ptasich skrzydeł, dźwięk powstający przy pocieraniu brzegu kieliszka palcem... Nie gardzi też jednak bardziej konwencjonalnymi instrumentami muzycznymi, dlatego przechodząc obok sklepu muzycznego zaczął się zastanawiać... „Może znajdę tam coś ciekawego?”
- Dzień dobry! – wszedł do sklepu jeszcze zanim skończył się zastanawiać.
- Miau? – zdziwił się Kot zostając za drzwiami.
- Dzień dobry – odpowiedział starszy pan krzątając się przy instrumentach smyczkowych.
Najwięcej było gitar, a przynajmniej zajmowały najwięcej przestrzeni. Gdzieniegdzie dało się zobaczyć pianina elektryczne. Kilka instrumentów dętych chowało się na górnej półce za ladą z kasą fiskalną, a tuż obok całą ścianę okupowały instrumenty smyczkowe. Pozostałe rzeczy jakoś nie rzucały się Błaznowi w oczy, chociaż również zaszczycały swoją obecnością. Niektórych może nawet zachwycały.
- Czy pomóc w czymś panu? – zagaił staruszek robiąc wielki krzywy krok w stronę Błazna.
- Ach… Porozglądam się…
- Dobrze – uśmiechnął się i wrócił do krzątania dwoma mniejszymi krokami, ale idącymi równie krzywym szlakiem co poprzedni.  
Po przeskanowaniu wzrokiem gitarowego obszaru ręce błazna mimowolnie ułożyły się na gitarze basowej, po czym palce od razu przeszły do brzdękania czegoś, co brzmiało trochę jak muzyka z lat pięćdziesiątych. Starszy pan słuchał tego przez minutę, aż w końcu zapytał:
- Czy gra pan na kontrabasie?
- Na kontrabasie? – Błazen przerwał brzdękanie. – Nigdy nie próbowałem.
- Zawsze jest ten pierwszy raz – zaśmiał się staruszek i tym razem postawił prosty krok, ale z jakiegoś powodu przestraszyło go to i odskoczył na bok. – Ach… Cały czas o tym zapominam… - zaśmiał się robiąc kolejny krok i sięgając po jeden z dwóch kontrabasów.
- O czym pan zapomina? – zainteresował się Błazen.
- Widzi pan to puste miejsce? – skinął głową w kierunku przestrzeni obok kontrabasów.
- Tak.
- Cóż, wbrew pozorom nie jest ono tak do końca puste.
- Jak to? – Błazen patrzył w to miejsce i nie rozumiał.
- Kiedyś stał tu bardzo wyjątkowy kontrabas… Sprzedałem go kilka tygodni temu, ale zdaje się, że jego duch pozostał obecny.
Błazen nadal wpatrywał się w puste miejsce nie rozumiejąc.
- Czy ma pan na myśli „duszę”? Taki drewniany kołek z instrumentu? Upadł gdzieś tutaj?
- Haha… Nie, nie… Po prostu ilekroć tędy przechodzę to wydaje mi się, że ten kontrabas nadal tu stoi.
- Ach, więc to tylko przyzwyczajenie. Minie – uśmiechnął się Błazen myśląc, że już rozumie.
- Chyba nie chcę, aby mijało – westchnął staruszek. – Wie pan, ten kontrabas był dosyć stary, poprzedni właściciel sklepu odkupił go kiedyś od bardzo  utalentowanego muzyka, który zamówił go sobie u lutnika… Często na nim grałem, miał naprawdę piękny dźwięk. Przez sklep przewijały się różne instrumenty i różni klienci, a przez moje życie liczni przyjaciele i kobiety… Tylko ten kontrabas stał tu za mną wiernie jak cień. Twardo jak skała granitu. Trwale jak piramida…
- Dlaczego więc pan go sprzedał?
- Ach, wie pan, nie ma się co przywiązywać… Tak sądziłem. Ale jak widać kontrabas nigdzie nie odszedł. Nadal uważam, aby go nie potrącić – zaśmiał się pogodnie. Później razem zagrali kilka piosenek na dwóch pozostałych kontrabasach.
- I teraz chodzi pan tak dziwacznie… - pomyślał na głos Błazen w przerwie między piosenkami.
- Dziwacznie? – staruszek na szczęście zaśmiał się zamiast obrazić. – Pan też ma nienormalny chód.
- Hę? Nienormalny? – Błazen aż zamrugał ze zdziwienia.
                Kot był nieco naburmuszony, gdy Błazen raczył wyjść ze sklepu dopiero po godzinie.
- Wybacz, wybacz, to było takie spontaniczne…
- Miau… - dąsał się.
- Ale wiesz? Byłeś tam ze mną, mimo nieobecności. Dopiero po rozmowie z tamtym panem zauważyłem, że zawsze uważam, aby się o Ciebie nie potknąć. Tak wypacza nas podświadomość. 
 
Miłej nieobecności absurdu, 
Błazen Podróżny

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jakieś przemyślenia? Pytania? Propozycje? Nie bój się zbłaźnić, Błazen wysłucha.