niedziela, 24 lipca 2016

Ksiądz też człowiek.

            Nie często zdarza się Błaznowi zawitać w rodzinne strony. Zazwyczaj omija je szerokim łukiem, ponieważ na każdym rogu czyhają wspomnienia. Tych złych woli nie pamiętać, bo nadal bolą. Te dobre woli zapominać, bo budzą nostalgię. Czasem jednak zew krwi jest silniejszy od rozumu… Albo po prostu przesądność, gdyż w chwili, kiedy Błazen rozważał odwiedzenie tamtego miejsca i już prawie zdecydował, że zanadto go to przeraża... potknął się o krawężnik i wylądował twarzą tuż nad skorupką po orzeszku i kapslem Tymbarka, który mówił „Uwierz w siebie”. To dlatego zawędrował teraz na ścieżki swoich burzliwych lat. Kot szedł obok, ale nie rozumiał co w tym specjalnego, dopóki nie trafili na cmentarz.
- Miau?
- Tak, to mój przyjaciel.
- Miau…?
- Powiesił się.
Zapalili na grobie mały, biały znicz.
- Wiem, że dla niego to bez różnicy, bo i tak już go nie ma. Dlatego zapalam ten znicz dla siebie samego – wyjaśnił. Następnie usiedli na ławeczce i Błazen zaczął opowiadać Kotu o swoim przyjacielu. O tym jak poznali się w wieku nastoletnim, a później okazało się, iż są odległymi krewnymi. O pasji denata do robienia dredów, zwłaszcza własnych. O tym, jak koniecznie chciał obciąć włosy Błazna, aby zrobić z nich sobie nowe dredy. O obietnicy Błazna, że jeśli kiedyś zdecyduje się na obcięcie ich, to na pewno mu je odda. O tym, iż teraz musiałby przynieść je na grób, aby dotrzymać tej obietnicy…
- Miau?
- Nie wiem czy był wierzący.
- Miau?
- Tak, pewnie nikt nie wiedział, ale skoro rodzina wierzyła to zakopali go na cmentarzu katolickim.
- Purr… Miau?
Tutaj Błazen się zaciął, zdając sobie sprawę z tego, że przecież Kot ma rację.
- Tak, masz rację – przyznał skonsternowany. – Ta wiara przecież zabrania grzebania samobójców na poświęconej ziemi. Hm… Jak widać nawet księża nie traktują tego poważnie. Może też znaleźli proroczy kapsel w trakcie podejmowania decyzji?
- Miau.
-  Tak, wróżby to dla nich grzech, ale ksiądz to też tylko człowiek. 
(Jeśli widzisz przy tym wpisie datę „23 czerwca” zamiast „24 czerwca”
to chyba dlatego, że jakiś zaspany władca blogspotowego kalendarza
nadal nawet dziewiątej rano nie uznaje za początek nowego dnia).
Miłego absurdu, 
Błazen podróżny 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jakieś przemyślenia? Pytania? Propozycje? Nie bój się zbłaźnić, Błazen wysłucha.