Nie często
zdarza się Błaznowi zawitać w rodzinne strony. Zazwyczaj omija je szerokim
łukiem, ponieważ na każdym rogu czyhają wspomnienia. Tych złych woli nie
pamiętać, bo nadal bolą. Te dobre woli zapominać, bo budzą nostalgię. Czasem
jednak zew krwi jest silniejszy od rozumu… Albo po prostu przesądność, gdyż w
chwili, kiedy Błazen rozważał odwiedzenie tamtego miejsca i już prawie
zdecydował, że zanadto go to przeraża... potknął się o krawężnik i wylądował
twarzą tuż nad skorupką po orzeszku i kapslem Tymbarka, który mówił „Uwierz w siebie”. To dlatego zawędrował
teraz na ścieżki swoich burzliwych lat. Kot szedł obok, ale nie rozumiał co w tym
specjalnego, dopóki nie trafili na cmentarz.
- Miau?
- Tak, to mój przyjaciel.
- Miau…?
- Powiesił się.
Zapalili na grobie mały, biały znicz.
- Wiem, że dla niego to bez różnicy, bo i tak już go nie ma.
Dlatego zapalam ten znicz dla siebie samego – wyjaśnił. Następnie usiedli na
ławeczce i Błazen zaczął opowiadać Kotu o swoim przyjacielu. O tym jak poznali
się w wieku nastoletnim, a później okazało się, iż są odległymi krewnymi. O
pasji denata do robienia dredów, zwłaszcza własnych. O tym, jak koniecznie
chciał obciąć włosy Błazna, aby zrobić z nich sobie nowe dredy. O obietnicy
Błazna, że jeśli kiedyś zdecyduje się na obcięcie ich, to na pewno mu je odda. O
tym, iż teraz musiałby przynieść je na grób, aby dotrzymać tej obietnicy…
- Miau?
- Nie wiem czy był wierzący.
- Miau?
- Tak, pewnie nikt nie wiedział, ale skoro rodzina wierzyła
to zakopali go na cmentarzu katolickim.
- Purr… Miau?
Tutaj Błazen się zaciął, zdając sobie sprawę z tego, że
przecież Kot ma rację.
- Tak, masz rację – przyznał skonsternowany. – Ta wiara
przecież zabrania grzebania samobójców na poświęconej ziemi. Hm… Jak widać
nawet księża nie traktują tego poważnie. Może też znaleźli proroczy kapsel w
trakcie podejmowania decyzji?
- Miau.
- Tak, wróżby to dla
nich grzech, ale ksiądz to też tylko człowiek.
(Jeśli widzisz przy tym wpisie datę „23 czerwca” zamiast „24 czerwca”
to chyba dlatego, że jakiś
zaspany władca blogspotowego kalendarza
nadal nawet dziewiątej rano nie uznaje za
początek nowego dnia).
Miłego absurdu,
Błazen podróżny
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jakieś przemyślenia? Pytania? Propozycje? Nie bój się zbłaźnić, Błazen wysłucha.