niedziela, 25 grudnia 2016

Nie obchodzisz świąt? Tylko tak myślisz.

                Zadzwonił telefon.
- Hę? Ciocia dzwoni – zdziwił się Błazen. - Słucham? – odebrał.
- No cześć, Błażnie!
- Czeeść, ciociu! – ukrył zdziwienie. – Co tam?
- Aaa, zastanawiam się kiedy przyjeżdżasz na święta w rodzinne strony.
- Ahaa… Noo, ja nie przyjeżdżam.
- Jak to? Sam będziesz?
- Tak – odparł krótko, z braku chęci na wyjaśnienia.
Rozmowa trwała ponad siedem minut, a później Błazen wrócił do cierpienia na ból brzucha. Jednak następnego dnia, gnębiony wspomnieniem wczorajszego wydarzenia, postanowił wysłać kartkę świąteczną osobie, z którą ma kontakt wyłącznie korespondencyjny. Do koperty wcisnął też mały prezent, a w załączonym liście wyjaśnił, że on świąt nie obchodzi, ale i tak poczuł, iż wypada mu z tej okazji coś wysłać. Wracając do namiotu spotkał znajomą, która niosła mu prezent.
- Ooo, dziękuję, nie spodziewałem się… Ja dla pani nic nie mam…
- Nie szkodzi, nie szkodzi!
Gdy wrócił do namiotu, w prezencie zastał między innymi…
- Bombki choinkowe. Hm… I co my z tym fantem zrobimy? Choinki nie ma.
- Miau?
- Myślisz?
- Miau.
- No dobrze… - Zawiesił bombki na zasłonce namiotowego okienka.
Po kilku dniach Błazen przestał już o tym wszystkim myśleć, aż pewnego wieczoru otrzymał wiadomość tekstową.
- Miau?
- Już czytam… - spojrzał na ekran. - Życzenia. Chyba dziś wigilia. No dobrze, to odpiszę, przecież chamem nie jestem. Zazwyczaj.
Odpisał, odłożył telefon i wrócił do odpoczynku, jak w większość sobót. Jednak po trzech godzinach nadeszła kolejna wiadomość z życzeniami.
- Hm, no dobrze, dobrze, odpisać trzeba, to przecież rodzina.
Później minęło już tylko pół godziny, gdy nadeszła następna wiadomość z życzeniami.
- „Zdrowych, wesołych świąt oraz bezawaryjnej pracy komputera w nowym roku życzy pogotowie komputerowe” – śmiał się Błazen czytając Kotu na głos. – A na końcu uśmiechnięta emotikona. Nie no, tego kompletnie się nie spodziewałem. Raz mi tylko komputer się popsuł. Nooo, ale faktycznie pan ratownik komputerowy był bardzo sympatyczny. Może wszystkim klientom tak wysyłają życzonka, żeby następnym razem też to właśnie do nich się zgłosić, ha… Dobry biznes, dobry biznes…
- Miau – potwierdził Kot z biznesmeńskim błyskiem w oku.
- Czego ja im mogę życzyć? Jak oni mi życzą działającego komputera, to życzenie im dobrego biznesu jest chyba trochę sprzeczne? Tak jakbym odbierał sobie ich życzenie działającego komputera… Eee, to po prostu: Haha, dziękuję bardzo… Wesołych świąt! – czytał w trakcie pisania. – I proszę bardzo. – wysłał. – Co za wieczór…
Po chwili znowu odezwał się telefon.
- Znajomy coś też  nam życzy… Dobrze, dobrze, odpiszę. „Wesołych”. Proszę bardzo.
Znajomy: A Ty gdzie się podziewasz?
Błazen: Nigdzie.
Znajomy: Samotnie?
Błazen: Z Kotem.
Znajomy: Bez rodziny?
Błazen: Kot to też rodzina.
Gdy ta niezręczna rozmówka się skończyła, nadeszły kolejne życzenia.
- Ciocia życzy „wszystkiego najlepszego”. Bo już wie, że nie obchodzimy świąt.
- Miau.
Tym razem jednak Błazen nie wrócił do odpoczynku.
- Wiesz co? Głupio mi teraz. Może na wszelki wypadek odezwę się do paru osób. Do tych, co spodziewają się, że siedzę teraz przy stole wigilijnym. Inaczej pewnie będzie im przykro…
- Miau?
- Tak chyba trzeba.
- Miau…
Chwycił zatem Błazen swój telefon ponownie, i zaczął wysyłać życzenia.
- Wobec niej zawsze jestem uprzejmy… Dobrze, to piszemy do niej.
- Miau.
- Ona ostatnio miała nadzieję, że będziemy utrzymywać kontakt, więc pewnie takie życzonko potwierdzi, iż podzielam tę nadzieję.
- Miau.
- A on pewnie by się nie obraził, ale jak już wszystkim coś piszę to i jego nie pominę. Ziomal…
- Miau  - pokiwał Kot głową.
- I jeszcze ten gościu…
- Miau…
- Ooo, on też nie obchodzi. Może tak jak my? A, nie, on na smutno. To pocieszmy go trochę.
- Miau.
                Zbliżała się już północ, a Błazen czuł się tak, jakby właśnie skończył obchodzenie świąt.
- Kocie, ta presja otoczenia…
- Miau…
- Ale to jeszcze względnie niewinne. Byle tylko w przyszłości nie było jakichś wyjątkowo niemoralnych świąt, jak… no nie wiem… Święto Kamieniowania Chrześcijan. Wtedy pewnie bym nie uległ, a zamiast wyjść na chama naraziłbym się na ukamieniowanie… 
 
Wesołych świąt życzy
Błazen Podróżny i Kot

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jakieś przemyślenia? Pytania? Propozycje? Nie bój się zbłaźnić, Błazen wysłucha.