niedziela, 7 sierpnia 2016

Czy na pewno chcesz dotykać tych ulotek?

                Niektóre miejscowości utrzymują się z tak zwanego „turyzmu”. Jedne wykorzystują do tego swoje położenie, inne historię, a jeszcze inne… po prostu stwarzają powód, dla którego ktoś mógłby chcieć przyjechać.
Dziś Błazen zawędrował do miejscowości, w której stosuje się wszystkie powyżej wymienione techniki przyciągania uwagi. Jest rzeka? Wypchajmy ją łodziami i gondolami. Jezioro? Jeszcze więcej łodzi i do tego żaglówki. I narty wodne. I nurkowanie. Las? Zróbmy ścieżki rowerowe, poustawiajmy rzeźby, wstawmy domki letniskowe i pola namiotowe. Brak zjawiskowego pałacu? Zbudujmy jakiś. Cmentarz jest wielki i mroczny? Rozstawmy obok wesołe miasteczko. A w ogóle to mamy tak czyste powietrze, że ogłośmy całą okolicę uzdrowiskiem. I pochwalmy się wiekowością miasta, choć po nim nie widać. I wygrajmy jakiś ogólnopolski konkurs dla rozgłosu. I regularnie urządzajmy nietypowe imprezy. A lody sprzedawajmy z gigantycznej truskawki na rogu głównej ulicy.
- Miau… - Kot nie wiedział na co patrzeć, aby niczego nie przegapić.
- Tak, Kocie, też dziwnie się tu czuję – wyznał starając się nie staranować nikogo na zatłoczonym chodniku. - Jakieś osiemdziesiąt procent ludzi tutaj to turyści, prawda?
- Miau – potwierdził Kot robiąc zeza rozbieżnego, aby przechodząc przez most widzieć obie strony załodziowanej rzeki.
- Dzień dobry! – zaczepiła ich młoda kobieta.
- Tylko na to czekałem… - mruknął Błazen pod nosem. – Dzień dobry, dzień dobry – odpowiedział nie zatrzymując się.
- Może jest pan zainteresowany rejsem gondolą? – szła za nim.
- Hm… Pomyślę – próbował ją zbyć.
- Gondola wypływa za piętnaście minut – podała mu ulotkę. – Dwadzieścia pięć złotych za osobę.
- Dziękuję bardzo – wziął ulotkę i poszedł dalej. Wyrzucił ją do pierwszego mijanego kosza na śmieci. To samo zrobił ze wszystkimi poprzednimi ulotkami. Zaobserwował, iż tak samo postępowali inni ludzie. Zastanowił się wtedy…
- Ciekawe ile oni drukują tych ulotek, że im się to nigdy nie kończy?
- Miau.
- Racja, co za różnica.
                Dzień mijał bardzo miło. Udało im się obejrzeć taniec ptaków nad wodą. Oprócz nich tylko jedno małe dziecko również zwróciło uwagę na zachowanie tych zwierząt.
- Mamo, dlaczego one tak latają w kółko?
- Nie wiem.
Błazen miał ochotę podejść i udzielić bardziej wyczerpującej odpowiedzi temu dziecku, ale rozumiał, że byłoby to nie na miejscu. Powstrzymał się więc i w duchu powtórzył sobie swoją dawną przysięgę, iż w razie dostania kiedyś misji wychowania jakiegoś nowego człowieka tłumaczyłby mu wszystko najlepiej jak tylko się da. „Przecież to doskonały sposób na wychowanie kogoś mądrego”, westchnął.
- Miau?
- Ach, rzeczywiście, już odleciały. Zamyśliłem się… To może wyruszmy na kolejny spacer?
- Miau.
Trafili do małego parku, gdzie ktoś pod szyldem „restauracji” McDonald’s rozstawił duży samochód ciężarowy znany jako „tir”. Po drodze wręczono Błaznowi ulotkę wyjaśniającą, iż wewnątrz pojazdu wykonuje się jakieś zadanie i wygrywa posiłek. Widok kolejki przed wejściem do przyczepy zapewne wywołałby reminiscencję u kogoś, kto doświadczył codzienności PRL’u. Błaznowi skojarzył się tylko z grą planszową o tej tematyce.
- Usiądźmy na pomniku – zaproponował Błazen i tak też zrobili. Szybko jednak silne nasłonecznienie tego miejsca sprowokowało ich do migracji na ławkę w cieniu. Obok stał kosz na śmieci, więc Błazen wyrzucił tam ulotkę z McDonald’sa. Relaksowali się przez chwilę patrząc jak dzieci bawią się w fontannie, aż…
- Miau!
- Hm?
- Miau!
Błazen spojrzał na lewo, gdzie pokierowały go zdziwione okrzyki Kota. Zobaczył mężczyznę w gumowych rękawicach trzymającego foliowy worek i grzebiącego w koszu na śmieci. Po chwili wyjął z niego garść ulotek i wrzucił je do worka. Powtórzył tę czynność jeszcze kilka razy, a później poszedł do następnego kosza, aby zacząć całą procedurę od nowa.
Zszokowany Błazen popatrzył na swoje dłonie z obrzydzeniem.
- No to już wiem dlaczego nie kończą im się ulotki… 
 
Miłego absurdu, 
Błazen Podróżny

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jakieś przemyślenia? Pytania? Propozycje? Nie bój się zbłaźnić, Błazen wysłucha.