niedziela, 1 kwietnia 2018

To czynią na pamiątkę zajączków z telewizji.

                Błazen zajrzał do skrzynki na listy, którą wystawił sobie przed namiotem. Jego najbliżsi przyjaciele, czyli Pizza Hut, Domino’s Pizza, Rossman, wymiana okien i drzwi, salon kosmetyczny i restauracja sushi nigdy o nim nie zapominali, na dowód czego każdego dnia wysyłali mu wiele serdecznych listów.
- To bardzo miło, że o mnie pamiętają – uśmiechnął się wrzucając ich listy kolejno do ogniska, dzięki czemu łatwiej było mu rozpalić płomień do gotowania wody na herbatę. Zostawił sobie tylko dwa listy. Pierwszy był od szkoły językowej, bo pomyślał, że może Kot zechce nauczyć się lepiej mówić. Drugi od Świadków Jehowy, mówiący o rocznicy śmierci Jezusa i zapraszający na dołączenie do obchodów.
- „To czyńcie na moją pamiątkę” – przeczytał na głos z zaproszenia i zastanowił się chwilę.
- Miau? – zaciekawił się Kot, gdy cisza zaczęła dłużyć się ponad normę.
- Bo w sumie to prawda, Jezus tak powiedział. Więc skąd te zajączki i kurczaczki w Wielkanocy? Co się właściwie w tę Wielkanoc świętuje?
- Miau – odparł Kot zgodnie z prawdą.
- No cóż, nie mamy teraz czasu się w to zagłębiać, niedługo trzeba wyruszać w drogę.
Wyruszali do rodziny Błazna na Wielkanoc, a tego roku to im przypadło zanieść święconkę do kościoła. Mama Błazna przygotowała skromny koszyczek. Z braku innych wielkanocnych symboli w domu, ozdobiła go baziami z ogródka i… solniczką.
- Dlaczego solniczka? – zapytał.
- Bo i tak potrzebujemy sól poświęcić, a solniczka jest w kształcie kurczaczka, więc pasuje.
- Ok – wzruszył ramionami i uśmiechnięty wyszedł z domu. – Ach, piękna pogoda – powiedział do Kota szczęśliwym głosem.
- Miau – potwierdził Kot.
Weszli do kościoła, gdzie po środku ustawiono w rzędzie stoły, od wejścia aż po ołtarz. Na nich ludzie zostawiali swoje koszyczki, każdy fikuśnie przyozdobiony wszystkim tym, co typowe dla Wielkanocy. Błazen podszedł bliżej ołtarza, bo tam widział stół z dużą ilością wolnego miejsca. Postawił swój koszyczek na samym środku tej pustki i zadowolony ustał przy ławie.
- Miau miau miau? – zapytał Kot patrząc na tę ławę.
- Nie, Kocie, miejsca siedzące są dla osób starszych.
Już po kilku minutach pustka wokół koszyczka Błazna wypełniła się. Wypełniły się również pustki na ławach, niestety nie tylko osobami starszymi. Błazen westchnął i oglądał koszyczki, aż ksiądz zaczął mówić. Później wziął miotełkę i rozpoczął spryskiwanie koszyczków wodą święconą, zachowując przy tym całkiem poważną minę. Kiedy skończył i wrócił do mikrofonu, Błazen mógł poczuć, że lepiej rozumie jego wyraz twarzy…
- Ale pamiętajcie, moi drodzy – mówił Ksiądz. – To jest tylko taka tradycja. Ja wiem co wam te media mówią, co one pokazują wszędzie wokół. Te zajączki i króliczki… Ale musimy pamiętać o co tutaj tak naprawdę chodzi. Chodzi tutaj o Jezusa Chrystusa, który umarł za nas i trzeciego dnia zmartwychwstał. Te jajka są symbolem nowego życia, a to mięso tutaj w tych koszyczkach symbolizuje baraninę, którą Jezus zjadł. To są symbole. To nie jest to, co tego dnia świętujemy. My to wszystko robimy na pamiątkę Jezusa, tak jak nas poprosił.
Błazen kiwał głową zaczynając rozumieć nieco więcej na temat Wielkanocy, ale poważny, niemal smutny wyraz twarzy Księdza zrozumiał dopiero wtedy, kiedy rozejrzał się po tłumie i zobaczył jak większość ludzi w ogóle go nie słucha.



Miłego absurdu, 
Błazen Podróżny 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jakieś przemyślenia? Pytania? Propozycje? Nie bój się zbłaźnić, Błazen wysłucha.