niedziela, 15 kwietnia 2018

Oficjalnie potwierdzono, że budowlańcy pracują.

          Jak to jest z tymi robotami drogowymi w Polsce, że zawsze widzi się rozkopaną glebę, poukładane materiały, wycięte drzewa, zaparkowane maszyny... ale brak pracowników? Bardzo podobnie jest ze wznoszonymi budynkami. Błazen przywykł już, że tereny budowy to swego rodzaju pustkowia, które czasem nawiedzają duchy pracowników, ale tylko nieliczni ludzie zeznają, iż je widzieli. Podobno są widywane jak siedzą tu i ówdzie na placu budowy, jak gdyby w cierpieniu i oczekiwaniu na coś, a casem stoją w grupie, kontemplując.
W tym roku nastąpił jednak przełom...
- Kocie! Patrz! Pracownicy!!! – Błazen w ekscytacji pokazywał palcem.
- Miau? – Kot rzucił okiem we wskazywanym kierunku. Prowadził auto, a więc nie mógł całkiem się rozpraszać.
- To naprawdę pracownicy! I jak wielu! Całe mnóstwo! I pracują! Aktywnie pracują! Niesamowite! Pierwszy raz widzę coś takiego... – wzruszył się.
- Miau, miau... – uspokajał go Kot.
Jechali tą trasą przez godzinę, a pracownicy pracowali na całej jej długości.
- Od razu łatwiej uwierzyć, że będzie tu nowa droga – uśmiechał się Błazen, cały czas patrząc na pracujących pracowników. – Może zrobili to dziś celowo? – zaczął nagle podejrzewać. – Jest taka śnieżyca... Chcą, abyśmy litowali się nad tym jak ciężko pracują w złą pogodę, by później mogli znowu zniknąć i otrzymywać za to symatię zamiast legend o tym jak to nie istnieją...
          Tydzień później, po Wielkanocy, Błazen i Kot znów jechali tą trasą, tylko w przeciwnym kierunku. Tym razem było bardzo słonecznie...
- Znów to robią! – Błazen od razu wyskoczył ze swoją teorią spiskową.
- Miau?
- Teraz ciężko pracują w upale, dla naszej sympatii.
- Miau miau miau – odparł Kot niewzruszony, stale patrząc na drogę.
          Dotarli w końcu do miejsca godnego bycia tymczasowym obozowiskiem. Rozbili więc namiot i usiedli do wypoczynku, nabrać siły na podróż w poszukiwaniu dogodniejszego miejsca na obóz, by doświadczać dalszych przygód...
- Cudowna pogoda... – zauważył Błazen. – Spójrz na to błękitne niebo, to taka rzadkość w tych czasach... Ach, słońce, i zieleń się rozrasta... Idzie wiosna...
- Miau... – potwierdził Kot, mrużąc oczy w zrelaksowaniu.
- Ach! Zobacz! Pracownicy! Więc tutaj też są! – pokazywał palcem na świeży budynek przed nimi. – Pracują!
W rzeczy samej, pracowali. W dodatku nie tylko tamtego dnia. Błazen i Kot zostali dłużej w tej okolicy specjalnie po to, aby obserwować pracowników, i widzieli ich dzielnie pracujących... codziennie.
- Kocie, w tym kraju chyba jednak zmienia się coś więcej, niż tylko zmarszczki na twarzach od dekad tych samych polityków – wstał i stojąc prosto zrobił poważną minę. – Ja, Błazen Podróżny, oficjalnie potwierdzam, że budowlańcy pracują – z dumą pokiwał głową, po czym rozluźnił się z nadejściem następnej myśli. – A gdyby tak w ramach pojawienia się robotników... politycy zniknęli...


Miłego absurdu, 
Błazen Podróżny 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jakieś przemyślenia? Pytania? Propozycje? Nie bój się zbłaźnić, Błazen wysłucha.