niedziela, 25 lutego 2018

Sok grejpfrutowy nie istnieje?

                Pewnego dnia Kot poszedł do sklepu po sok. Od Błazna nauczył się, że jak w środku opakowania jest sam sok to chwalą się tym na etykietce i już z daleka widać napis „100%”. Wszedł więc do środka i już z daleka widział, który sok podoba mu się najbardziej. Największe opakowanie za najniższą ceną, oczywiście. Wziął dwulitrowe Caprio z obrazkami pomarańczy i napisem „100%”, zapłacił i wyszedł. Otworzył od razu karton i popijał sobie w drodze powrotnej do obozu.
- Miau miau miau – chwalił się od razu po powrocie.
- Hm, nie widziałem wcześniej takich soków – odpowiedział Błazen po szybkim rzuceniu okiem na karton, a następnie wrócił do cerowania dziury w skarpetce.
- Miau miau miau miau miau – wyjaśnił Kot i wziął łyk soku. – Miau miau miau miau miau miau miau.
- No to fajnie, już dawno powinni byli zacząć sprzedawać soki pomarańczowe w takich opakowaniach i tanio.
 Później każde zajmowało się swoimi sprawami, aż w końcu Błazen zaszył ostatnią skarpetkę, wstał, przeciągnął się i poczuł chętkę na sok. Podniósł karton i przyjrzał mu się uważnie…
- Kocie, to nie jest sok.
- Miau? – zdziwił się Kot.
- To po prostu napój, z wodą, cukrem i tak dalej.
- Miau?!
- Tak, a to sto procent to nie sto procent soku, tylko „sto procent dziennej dawki witaminy C”.
- … - Kot zaniemówił.
- Przeczytam dokładnie… Ekhem…  - wyszukał skład na boku kartonu. – Główny składnik to woda. Później 20% soku pomarańczowego. Dalej jest syrop glukozowo-fruktozowy i/lub cukier. Hm… Ten syrop jest gorszy od cukru, nie wiem po co go wszędzie wpychają… Dalej regulatory kwasowości: kwas cytrynowy i cytryniany sodu. Hm… Jak już muszą to dodawać to wystarczyłby kwas cytrynowy. A raczej muszą, skoro jest tylko dwadzieścia procent soku… Ekhem… Dalej, stabilizator – pektyny. To naturalnie występuje w owocach, ale może dodają, bo w tym napoju jest za mało soku. A na końcu, czyli w najmniejszej ilości, substancje słodzące: acesulfam K i cyklaminian sodu. Ble, koszmar… Kocie, Ty to piłeś i nie czułeś, że to nie sok?
- Miaaau… - pokręcił oczami zmieszany.
- No cóż… Wiesz? I tak miałem ochotę na sok grejpfrutowy. To zawsze był mój ulubiony… Dawno nie piłem soków ze sklepu…
Poszedł do Żabki, aby przekonać się, że soku grejpfrutowego tam nie mają.
- Miau? – Kot wskazał na karton z obrazkami grejpfrutów.
- Nie, Kocie, to tak zwany „nektar”, czyli mniej więcej to samo co dziś kupiłeś. Dziwne, że jestw tej samej cenie co sok…
Następnie wyruszyli do sklepu Kulfon, gdzie sytuacja wyglądała identycznie.
- Może wykupili – westchnął Błazen zawiedziony. 
- Miau miau miau? 
- Jak to nikt nie lubił? Wszyscy lubili! Zawsze pierwszy z półek znikał! 
Kolejnym sklepem były Delikatesy Delima. Tam, niestety, też soku nie znaleźli. Później nie znaleźli go w sklepie Carrefour, co było już bardzo podejrzane, bo to przecież duży sklep. Przechadzając się w jego głąb trafili na lodówkę z sokami typu „jednodniowe”, gdzie soki tak naprawdę też były pasteryzowane. Tam, w plastikowej butelce, zastali sok grejpfrutowy, ale kosztował ponad piętnaście złotych.
- To lekka przesada… Jak w Tesco też nie mają soku grejpfrutowego w kartoniku, tak jak za dawnych czasów, to chyba zwątpię w ten świat… Ekhem… Znaczy ponownie zwątpię, jeszcze głębiej, bo wątpię przecież już od dawna... 
Poszli zatem do Tesco. Tak się akurat złożyło, że soki w kartonach miały tam obniżkę 30%. Nie znalazł jednak grejpfrutowego ani wśród Tymbarka, ani wśród Hortexu…
- No jak to tak? Czyżby wycofali ten sok z produkcji? Wyraźnie pamiętam, że wcześniej go mieli! Ba, nawet było do wyboru czy z grejpfruta żółtego, czy z czerwonego! A teraz co? Nektary! Co tu się dzieje?!
- Miau… - przerwał mu Kot.
- Hm? – Błazen spojrzał na półkę przed Kotem, a tam stał sok grejpfrutowy, o jakiejś dziwnej marce Tesco, w podejrzanie niskiej cenie. – No nie wierzę… - Podniósł jeden karton i spojrzał na skład. – Hm… To faktycznie sok... No nie wierzę!
Wrócili do domu z zapasem tescowych kartonów soku grejpfrutowego tak wielkim, jak gdyby były to ostatnie sztuki na świecie. Wówczas Błazen rozejrzał się po Internecie w poszukiwaniu jakiejkolwiek informacji o wycofywaniu tego soku z produkcji. Ku jego zdziwieniu, nie było nigdzie żadnej wzmianki na ten temat. Za to coś innego przykuło jego uwagę… Na Ceneo natknął się na sok grejpfrutowy z Tymbarka. Kliknął, zszokowany, aby zobaczyć cenę, ale po kliknięciu i przekierowaniu do sklepu nie był to już sok, a tylko kolejny nektar…
- To jest skandal! – krzyknął. - Po cichu usunęli mój ulubiony sok! I zupełnie nikt nie zareagował! Tak jakby tego soku nigdy nie było! Jak gdybym doświadczał fałszywego wspomnienia, efektu Mandeli! Ale Ceneo się zdradziło… Nic nie ginie w Interenecie... Kiedyś sok grejpfrutowy naprawdę istniał… - Ze łzą kręcącą mu się w oku popijał sok z Tesco, o dziwnie mdłym smaku… 


 Miłego absurdu, 
Błazen Podróżny

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jakieś przemyślenia? Pytania? Propozycje? Nie bój się zbłaźnić, Błazen wysłucha.