Dawniej
było oczywiste skąd biorą się pączki: z piekarnika mamy. Teraz, w czasach
równości i postępu, to już nie jest takie proste…
- Kocie, odkąd zaczął się rok to jaznowu cierpię na jedną chorobę
za drugą… - narzekał Błazen, trzymając się za obolałą głowę. – Chyba muszę wznowić kurację olejkiem terpentynowym...
- Miau miau miau – odpowiedział Kot próbując go
pocieszyć.
- Przymknij oczy, proszę, tak jasno odbijają światło…
Jestem wrażliwy na światło, gdy mam migrenę.
- Miaaau… - Posłuchał prośby.
- Och, i mówmy trochę ciszej, proszę… Dźwięki też mnie
drażnią…
Później Błazen zasnął, a Kot zastanowił się co mógłby
zrobić, aby umilić Błaznowi ten kolejny trudny dzień. Wtem wibrysami wyczuł w
powietrzu, że wzywa go jego kolega Kocur. Bezszelestnie wyszedł z namiotu i
ruszył za wezwaniem.
- Miau miau miau miau miau? – zapytał, gdy był w miejscu,
w którym wiedział, że chowa się Kocur.
- Miaaaau… - odpowiedział mu Kocur gdzieś z krzaków. – Miaaaau
miaaaau miaaaaaaaaau…
- Miau miau miau? – Kot niedowierzał, a więc zajrzał w
kalendarz. – Miau miau! – wykrzyknął. – Miau!
- Miaaaau!
Po tym pożegnaniu Kot popędził do supermarketu, ale
jeszcze w połowie drogi nie był, gdy usłyszał trąbienie. Spojrzał na
odpowiedzialny za to samochód, a w
środku zobaczył Brata Błazna.
- Dokąd biegniesz, Kocie?
- Miau miau miau! Miau miau miau miau miau! – wyjaśnił mu
Kot.
- Hm… To wsiadaj, pomogę ci.
I pojechali do sklepu. Udało im się trafić na taką porę,
gdy jeszcze nie było tłumu. Brat Błazna wziął wózek, Kot do tego wózka wsiadł,
w miejsce przeznaczone dla dzieci, i wyruszyli na zakupy.
Gdy tylko zaopatrzyli się w mięso, którego oboje są
wielkimi fanami, podjechali do sekcji z pieczywami. W miejscu, gdzie zawsze
leżały podróbki pizzy i wytwory z odpadów, nazywane „cebulakiem”, „zapiekanką” albo
„bułką z serem”, już z daleka widać było kolorowe pączki.
- Które bierzemy? –zapytał Brat Błazna.
Kot nie był w stanie odpowiedzieć, bo ślinił się na widok
każdego.
- To weźmy każdy rodzaj, po jednym na osobę – rzekł Brat
Błazna widząc dylemat Kota, po czym wręczył Kotu pierwsze pudełko na pączki.
- Te mają w środku dżem różany – usłyszeli jakąś kobietę,
która wraz z koleżanką również polowała na pączki. Wtedy Kot załadował
wspomniane przez nią pączki.
Kiedy mieli trzy pudełka, po sześć pączków na jedno,
zamierzali wyjść, ale wówczas Kot zobaczył nieopodal półkę z kolejnymi typami
pączków. Te miały polewę w nienaturalnych kolorach i dziurkę w środku. Podeszli
do nich i Kot już się cieszył, ale wtedy Brat Błazna powiedział:
- Nie opłaca się, płacisz więcej, a masz mniej.
Wtedy jakiś mężczyzna, który również rozważał kupno tych
pączków, zawrócił się i odszedł, jakby przekonany słowami Brata Błazna. Zaśmiali
się na ten widok i również odeszli, prosto do kasy, aby przekonać się, że w tym
krótkim czasie, jaki zajęło im załadowanie koszyka, sklep zdążył się napełnić. Na
szczęście większość kas była otwarta, zatem ustali w kolejce, gdzie mieli przed
sobą tylko dwie osoby. Wyłądowali zakupy, zapłacili za nie, zapakowali je do
toreb i wyszli…
- No, to zaskoczymy dzisiaj Błazna! On nigdy nie pamięta
o Tłustym Czwartku, ani jakimkolwiek innym specjalnym dniu, haha! – Pakowali
zakupy do bagażnika, a chwilę później wyjeżdżali już z parkingu. Wtedy Kot
zobaczył coś niespodziewanego…
- Miau! – pokazał łapą na wielką kolejkę pod miejscem o
nazwie „Stolica Pączków”.
- O, ciekawe czy tam pączki mają lepsze.
Kot natomiast zastanawiał się, czy cukiernia specjalnie
zmieniła nazwę na ten dzień.
- Miau miau miau? – zapytał Brata Błazna.
- Nie sądzę, ale taka nazwa i tak pasuje przez cały rok. Tu mamy stolicę, a my... czyż nie jesteśmy jak pączki w maśle? W tej Unii Europejskiej... Pączki w bardzo,
bardzo gorącym maśle… - głos Brata Błazna niespodziewanie zrobił się niepokojąco tajemniczy. - Temperatura wzrasta z każdym dniem… A my coraz bardziej tym masełkiem ociekamy, radośni... Obrastamy w tłuszczyk... Aż któregoś dnia nadejdzie Tłusty Czwartek i się na nas rzucą...
Miłego absurdu,
chorujący Błazen Podróżny
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jakieś przemyślenia? Pytania? Propozycje? Nie bój się zbłaźnić, Błazen wysłucha.