niedziela, 19 listopada 2017

Pokaż facetowi makijaż, a prawdę Ci powie.

                Większość ludzi chce „wyglądać dobrze”.  Zwłaszcza kobiety, które z resztą stanowią większość populacji, a więc może to dlatego tak wygląda statystyka. W sklepach kosmetycznych zwykle trzeba się nieco wysilić, aby znaleźć produkty dla mężczyzn, w przeciwnym razie te biznesy by upadały. Na szczęście Błazen zna jedno miejsce, gdzie sprzedają szampony do brody. Będąc tak porośniętym, że na jego twarzy widać tylko włosy i ciemne okulary, oczywiście potrzebuje dużo szamponów, dlatego do tego sklepu wpadać musi często.
- Chcesz później wpaść do zoologicznego po szampon? – zapytał Kota sięgając po swój szampon. - Twój już się chyba przeterminował.
Kot w odpowiedzi polizał się kilka razy po lewej stronie pleców.
- No tak, racja, przeterminował się nie bez powodu. Jak wolisz.
Następnie Błazen wydobył z kieszeni kartkę z listą rzeczy do kupienia siostrze, bo miał do niej po drodze, a jej brakowało czasu.
Podszedł do wielkiej wystawy buteleczek i pojemniczków, gdzie każda półeczka była teatralnie oświetlona, a jakichś kolorowych placków dało się dotknąć w celu przetestowania. „To muszą być te rzeczy do kamuf… e… makijażu.”Dotknął kilku z ciekawości i poczuł, że były gorące. "To pewnie od tych lampek im gorąco, tak samo jak to jest na scenach. Czy one się od tego nie psują?"
- Może w czymś panu pomóc? – zapytała go niespodziewanie pracowniczka gdzieś zza pleców.
- Ee… - odwrócił się w jej stronę. – Mam tu listę rzeczy do kupienia. Poszukuję… podkładu. Tu jest nazwa – pokazał jej kartkę.
- Są tu po lewej – zaprowadziła go tam i podniosła kilka butelek. – Ten rozświetla, ten wygładza, ten ma filtr przeciwsłoneczny...
- Ojej, ale ja nie wiem. A tu na kartce nie jest napisane dokładnie?
- Jest tylko marka i kolor, ale on występuje w kilku wariantach.
- Ojej… - przywołał w myślach twarz siostry, aby odgadnąć co na nią nakłada. - A jaki jest najnormalniejszy?
Kobieta zaśmiała się na to pytanie, lecz zrozumiała co ma na myśli.
- Myślę, że ten z filtrem.
- To niech będzie – wziął go do koszyka, po czym ponownie zerknął w notatkę. – Następne tooo… puder. Tu jest nazwa.
Przeszli kilka kroków dalej i sytuacja się powtórzyła.
- Mamy zmielony, mamy prasowany, mamy kremowy, mamy też taki…
- A który jest najbardziej uniwersalny? – przerwał jej Błazen z bólem głowy wymalowanym na twarzy.
- Myślę, że ten prasowany, bo w środku jest od razu gąbeczka i nie trzeba mieć pędzla.
- Biorę – wziął. – Niech mi pani weźmie te rzeczy z listy, bardzo proszę.
Następnie musiał zdecydować jaki kształt ma mieć eyeliner, jaką tubkę korektor, jakie brokaty rozjaśniacz, jaką formę cień do powiek, jaki pojemniczek pomadka, jakie wykończenie lakier do paznokci…
- Dziękuję pani bardzo – rzekł przy kasie, gdy już zapłacił.
W autobusie, oświecony, zastosowując nowo nabytą wiedzę dokonywał analizy kobiet w celu rozpoznania jakich używały produktów. „Lepsza taka rozrywka, niż żadna.”
Widział jedną kobietę pozornie bez makijażu, ale po dokładniejszej analizie zobaczył poprawiony kolor brwi, korektor na podkowach pod oczami i zamalowane pryszcze.
Później jedna pani obok przecisnęła rękę między nim a inną osobą, aby nacisnąć przycisk otwierający drzwi, bo zamierzała wysiąść. Zobaczył, że ma czyste paznokcie i już chciał myśleć, iż niczego na nich nie ma... Ale później uruchomił analizator i spojrzał jeszcze raz, by zauważyć połysk lekko beżowego lakieru.
Kolejna pani wydawała się być prosto z okładki gazety, gdyż jej twarz była nieskazitelna, wręcz nierealistyczna. „Hm, tu makijaż jest oczywisty”, pomyślał, a następnie wymienił sobie wszystko co tam zobaczył. Jakieś rozświetlenia przy oczach, pory powypełniane bazą pod makijażem, wszystko zmatowione na efekt ściany, a brwi były kompletnie dorysowane. No i usta, całe w jednolitym, rażącym kolorze, z idealnie równym brzegiem dla jeszcze mocniejszego podkreślenia nienaturalności tego malunku. A gdy zobaczył jej oczy to już wiedział, aby nie nabrać się na to co widzi, bo w rzeczywistości były dosyć małe. „To tylko te rzęsy takie, i te cienie takie, i te linie zagięte takie na bokach…” Po potwierdzeniu tego wszystkiego był już w stanie pominąć malunek i zobaczyć jej prawdziwe oczy.
Wtedy obok ujrzał panią w wysoko upiętym koku. Stała do niego bokiem i pierwsze co zobaczył to wielka plama na jej policzku. „Ojej, coś jej się poważnie rozmazało. Może powinienem jej to jakoś dyskretnie powiedzieć? Czy nie będzie jej zbyt głupio? Hm… Może będzie czuć się jeszcze głupiej, gdy zobaczy to sama dopiero w domu…”
- Przepraszam panią – dotknął jej ramienia, a ona spojrzała na niego i zamarł, bo widząc ją z przodu dostrzegł, że z drugiej strony twarzy miała taką samą plamę. Były długie i przechodziły dokładnie przez środek policzka, "być może w zamierzeniu to udaje cień rzucany przez kości, nie wiem po co". Podobną plamę miała na dole szczęki, "może ma szczuplej wyglądać, czy coś". A jeszcze jedną wyraźnie widział nad czołem, pod linią włosów, "tak jakby czoło miało się w ten sposób obniżyć, albo uwypuklić"... Patrzył na nią jeszcze chwilę, aż zrobiło się niezręcznie. W końcu doszedł do ostatecznego wniosku:
„To jednak makijaż, a nie brud.”
- Nie, nic, przepraszam... 


Miłego absurdu, 
Błazen Podróżny 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jakieś przemyślenia? Pytania? Propozycje? Nie bój się zbłaźnić, Błazen wysłucha.