Dzień
nie zaczął się zbyt dobrze. Błazen kolejną noc nie mógł spać, więc rano zrobił
Kotu śniadanie, napił się wody i wrócił pod kołdrę.
- Która godzina? – zapytał półprzytomny po kilku
godzinach.
- Miau.
- O… To nie jest tak źle. Mam jeszcze ponad pół dnia…
Przygotował sobie koktajl, dobudzał się pijąc go, a
następnie wyruszył zajmować się swoimi ważnymi sprawami. Kot bez słowa wędrował
przy nim, jak to ma w zwyczaju. Aż wczesnym popołudniem wrócili do namiotu i
coś zadzwoniło Błaznowi pod czapką…
- Kocie, ty chyba niedługo masz urodziny, co? Chyba nie
przegapiłem?
Kot nic nie powiedział, bo sam nie wiedział. Błazen
zajrzał w książeczkę zdrowia Kota…
- Czternastego. A który jest dzisiaj? – Spojrzał w
telefon. – Czternasty! Kocie! To dzisiaj!
- Miau?
- Wszystkiego najlepszego! Musimy to uczcić! – Po tych słowach
szybko ruszył do sklepu i kupił wysokiej jakości dorsza. Pamiętał, że to
ulubiona ryba Kota. Przyniósł go do obozu, ugotował na parze i zaserwował mile
zaskoczonemu Kotu.
- Miau… - podziękował Kot wynurzając się z miski, a wtedy
zobaczył kolejny prezent. – Miau?
- Tak! Sam zrobiłem! Przymierz!
Kot włożył nowy sweterek i zamruczał w zadowoleniu. Niby
to już maj, ale Kot był ciepłolubny, a pogoda nadal przeplatała wiosnę z zimą.
- Chyba trochę ciasny na szyi… - zmartwił się Błazen.
- Miau. Prrr… prrr… - uspokoił go Kot.
Resztę dnia Błazen rozpieszczał go machając mu kocimi
wędkami i drapiąc go za uszami. Przed zachodem słońca wyszli też na miły spacer,
w ostatnich ciepłych promieniach. Później usiedli w obozie przy ognisku. Błazen
na ławce, a Kot na jego kolanie. Wzięło ich na wspominki…
- Siedem lat… A wydaje się, jakbyś był ze mną od zawsze. Pamiętam,
gdy byłeś mały... Już wtedy chodziłeś za mną jak cień.
- Miau?
- Tak, pamiętasz? Wszystko robiliśmy razem.
- Miau miau miau miau.
- Tak, to było straszne, tyle czasu rozłąki… Mocno się
martwiłem, ale ostatecznie nie wpłynęło to na nas tak bardzo.
- Miau…
- Ach, jak ten czas leci… - westchnął niczym rodzic.
- Miau miau?
- Hm… To rzeczywiście ciekawe. Siedem kocich lat w
przeliczeniu na ludzkie…
Błazen ponownie sięgnął po książeczkę zdrowia Kota, gdzie
znajdowała się tabelka podająca takie dane.
- Oooo, w wieku osiemnastu miesięcy byłeś
dwudziestolatkiem… - uśmiechnął się Błazen na wyobrażenie Kota jako dwudziestoletniego
chłopaka.
- Miau! – zaśmiał się Kot.
- W wieku dwóch lat miałeś dwadzieścia cztery lata. Od
tego momentu starzejesz się co roku mniej więcej o cztery lata.
- Miau… - Kot zaczął obliczać w myślach swój obecny wiek.
– Miau?
- Tak, teraz masz czterdzieści cztery! – podrapał Kota po
głowie i razem zagrzmieli śmiechem, aż w pewnym momencie śmiał się już tylko Kot.
Błazen umilkł i zrobił wielkie oczy wyobrażając sobie, że na jego kolanie siedzi
czterdziesto cztero letni mężczyzna.
Miłego absurdu,
Błazen Podróżny
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jakieś przemyślenia? Pytania? Propozycje? Nie bój się zbłaźnić, Błazen wysłucha.