niedziela, 6 maja 2018

Mamy uczyć się od dzieci?

          Błazen podróżny odwiedził znajomych. Sami go zaprosili, bo ich dziecko go uwielbia. Jego rola jest jednak dziwna w tych spotkaniach, bo robi za przyjaciela dziecka i sekretną broń rodziców.
- Wytłumacz mu, że musi zjeść – prosiła Mama przy każdym posiłku.
- Chłopcze, musisz jeść, żeby być zdrowym i urosnąć duży – powiedział mu Błazen. - Chcesz być zawsze taki mały?
- Tak – odpowiedział przekornie Chłopiec.
- I co, zawsze będziesz za mały, żeby sięgnąć do szafki w kuchni? Żeby samochód prowadzić? I kiedyś będziesz mieć dzieci większe od ciebie?
- Można mieć dzieci większe od rodziców.
- Ale to jak już dorosną, a nie jak są nadal dziećmi. No i trudno ci będzie znaleźć żonę, będąc takim malutkim. I jak chcesz akrobacje robić, jak nie dostarczasz sił mięśniom?
- Normalnie, jak teraz.
- Ale jesz same słodycze, cukier, a mięśnie potrzebują białka. Od cukru obrośniesz tłuszczem, nie mięśniami. Ten indyk jest w sam raz do tego, żeby odżywić twoje mięśnie.
- Nakarm mnie – poprosił chłopczyk z uśmieszkiem małego diabełka.
Błazen wziął widelec i zaczął karmić Chłopczyka.
- A warzywa? – zaproponował Błazen widząc, że Chłopczyk je tylko indyka i makaron.
- Warzywa są toksyczne!
- No coś ty, warzywa to właśnie oczyszczają z toksyn, tych co je masz od słodyczy.
- Nie!
Tak oto dyskusja na temat warzyw się skończyła, bo argumentu „nie", wypowiedzianego odpowiednio głośno, nie da się podważyć. Poszli więc bawić się figurkami zwierzątek. Chłopczyk rozrzucał je wszędzie wokół i nie można było powiedzieć mu, aby był ostrożniejszy, bo wtedy robiąc na przekór zachowywałby się jeszcze mniej ostrożnie. Dlatego Błazen sekretnie wprowadzał elementy spokoju i sprzątania, które miały sens w fabule zabawy, więc Chłopczyk się nie połapał. Trwałoby to wszystko kilka dobrych godzin, ale zadzwonił Kot.
- Słucham?
- Miau miau miau miau miau miau.
- Ojej... Ale dziś niedziela... I już późno... Ale chyba Biedronka w okolicy jest jeszcze otwarta, może uda mi się tam to kupić. To idę od razu.
Błazen wstał i powiedział znajomym, że musi iść kupić coś Kotu i zaraz wraca.
- Mogę iść z Błaznem? – zapytał Chłopczyk swojego Taty.
- A będziesz grzeczny? Błazen się spieszy.
- Tak, tak! A mogę kupić lody?
- Masz lody w zamrażarce.
- Ale ja chcę inne!
- Nie ma na to pieniędzy.
Na tę odpowiedź Chłopiec pobiegł do swojej skarbonki.
- Co robisz? – zdziwił się Tata.
- Chcę wyjąć pieniądze na lody.
- Z tej skarbonki nie wyciąga się pieniędzy, tak jest zrobiona – tłumaczył Tata wyrywając ją z dłoni Chłopca. – Prawda, Błaźnie? – szukał w Błaźnie wsparcia, więc Błazen skinął głową.
Wyszli na klatkę schodową, ale Chłopiec był nadal niezadowolony i ociągał się, aż w końcu ustał i nie chciał iść dalej.
- Chłopcze, no chodź – zachęcał go Błazen.
- Nie!
- Chcesz tu zostać?
- Nie!
- Chcesz wracać do domu?
- Nie!
- To co chcesz zrobić?
- Nie!
- Co to znaczy?
- Nie!
- No chodź.
- Nie!
- To idź do domu.
- Nie!
- Nie mogę tu tak stać, zamkną sklep. Idę, a ty wracaj do domu.
- Nie! – zaczął płakać.
- Wracaj – szedł już dalej na dół.
- Nie! NIE! NIE!!! - Chłopiec krzyczał za nim i zalewał się łzami. W tym czasie Błazen zadzwonił do jego Mamy i opisał jej sytuację. Wówczas Chłopiec zszedł na dół, ale dalej płakał. Pojawiła się zatem Mama.
- No co ty robisz? – zapytała Chłopca. - Albo się uspokoisz i pójdziesz z Błaznem, albo wracaj do domu.
- Nieee! Nie idę z tobą! Chcę iść z niiiim! – Chłopiec objął nogi Błazna i chował się przed Mamą.
- To dlaczego płaczesz?
- Bo on mnie zostawił!
- Ale płakałeś zanim on cię zostawił, i dlatego to zrobił.
- Namenemenobomonome... – bełkotał we łzach.
- Przestań płakać. Błaźnie, czy chcesz żeby taka beksa z tobą szła?
Błazen pokiwał głową na „nie".
- Widzisz. Przestań płakać, to z nim pójdziesz.
Chłopiec uspokoił się i nareszcie mogli iść...
          Wieczorem usiedli obejrzeć bajkę. „Vaiana", jakaś „wybranka morza". Bajka ta, jak dosłownie wszystkie inne, opowiadała o tym jak to warto jest nie słuchać swoich rodziców, ani innych autorytetów, bo nie mają racji i/lub są głupi, więc nie słuchając ich wychodzi się na dobre. Czasem w bajkach w ogóle nie ma rodziców, i bez nich jest dobrze. A czasem umarli i bez nich jest lepiej. Tak czy owak, wszystkie są o tym, że dzieci wiedzą najlepiej i nie potrzebują autorytetów ani dyscypliny.
- Musisz słuchać rodziców – tłumaczył Chłopcu Błazen, gdy zbierał się już do wyjścia.
- Nie muszę.
- Musisz. Kiedyś ich słuchałeś i dzięki temu umiesz mówić i chodzić. To oni cię nauczyli. I jeszcze wiele cię nauczą, jeśli będziesz ich słuchać.
- Już wszystko umiem, nie potrzebuję ich.
- Nie potrzebujesz ich? A co byś robił, jakby ich nie było?
- Jadłbym słodycze i oglądał bajki. Nareszcie robiłbym to, co tylko chcę.
Błazen przeraził się, bo te słowa to przecież najsłynniejszy cytat z biblii satanistycznej. „Rób to, co tylko chcesz.” W innym tłumaczeniu „niech spełnia się twoja wola", jako bunt przeciwko chrześcijańskiej Biblii traktującej, abyśmy spełniali wolę Boga.
          - Trudno winić dziecko – opowiadał Kotu, gdy był już z powrotem w obozie. - Rodzice go nie dyscyplinują, a telewizja go uczy, że to on ma dyscyplinować ich... W dodatku wmawia się i nam, że to my mamy uczyć się od dzieci, pff, co za "new age". Od tego dziecka nauczyłem się, że krzykiem wszystko się da osiągnąć, a idealne życie to takie spędzone na oglądaniu telewizji i obżeraniu się cukrem. Lepszych rzeczy nauczę się tylko od takich dzieci, które wcześniej były ich nauczone przez rodziców.


Miłego absurdu,
Błazen Podróżny

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jakieś przemyślenia? Pytania? Propozycje? Nie bój się zbłaźnić, Błazen wysłucha.