niedziela, 10 grudnia 2017

Przypowieść o robaczywej kupie.

Był sobie chory Błazen Podróżny.
„Jak tu pracować, gdy jestem chory?”
Wobec klientów czuł się on dłużny.
„A przecież do pracy jestem skory…”
Kot mu naciskał, że do doktora.
„Miau miau miau miau miau, miau miau miau miau miau.”
Lecz Błazen wiedział, wszak Polska chora,
że doktor na niego by tylko srał.
Taki jest biznes w doktorskim świecie,
z Babcią Klozetową są kontrakty.
Jak doktor dużo nasra, to wiecie,
już nawet nie trzeba profilaktyk.
Obsrają człowieka w dniu narodzin,
dożylnie, bo takie przecież prawo.
I w dni kolejne, aż do urodzin
potwierdzających dorosłość, łzawo…
Bo to nie koniec, wszak trza zarobić,
więc nadal żyje taki pechowiec.
Bezwartościowym jedzeniem głodzić
się będzie, idąc za resztą owiec.
I żuje tabletki, bo choroby
się znikąd biorą – już taki nasz los.
Bakterie, wirusy i mikroby,
genetyczne wady i wewnętrzny głos,
że może masz raka, bo każdy ma.
Wyrasta taki i czas umierać.
Rak znikąd się bierze, a doktor sra,
aż nie ma czego po tobie zbierać.

Jedynym sposobem na przetrwanie
są chemikalia z laboratoriów.
Świat jest wadliwy. Nasze zadanie
to robić użytek z akcesoriów
tworzonych przez Klozetowe Babcie.
Tomograf, strzykawka i takie tam.
Zimnym stopom nie pomogą kapcie,
już do niczego nie trzeba nam mam.
Wszystkie porady naszych pradziadków
to mity, jak strzygi i rusałki.
Niestety nie mamy na to świadków,
umarły te nasze śmiałe śmiałki.
Lecz przecież bez badań i recepty,
bez ostrzy, naświetleń i pigułek
to się nie wyleczy żaden sceptyk,
bo choćby pustych – trzeba kapsułek!
Jak doktor nie da antybiotyków
to chyba jest jakiś nienormalny.
Albo po prostu brakuje wtyków,
może napiwek był absurdalny.
Wszak dobre nawozy dla doktora
to takie zielone, wartościowe.
Wtedy relacja do wzrostu skora
i kwitnie, owoce daje nowe.
Soczyste pastylki, takie słodkie
od aspartamu - dobre na głowę.
I do surówki lepsze, niż rzodkiew.
I dobry jest to przepis na wdowę.

Więc co ma ze sobą Błazen zrobić?
Chory w namiocie znów leży jak trup.
Przecież trzeba pieniądze zarobić!
Jedyny sposób na apteczny łup…
Więc w kropce jest biedak - zdrowie drogie.
Ale zabłysło mu coś nad czapką…
Babcia dziadka sposoby ma mnogie…  
Choć podejrzewał, że jest to pułapką,
bo przecież to podejrzanie proste…
I tak grosz dał na starą metodę,
bo grosz tylko miał, ot, złośliwostek.
„Nikogo prócz siebie nie zawiodę.”
I brał olejek terpentynowy,
bo babcia dziadka mówiła zawsze,
że robak w człowieku nie jest nowy,
że mamy nawet rzeczy plugawsze.
Proszek z goździków namoczył miodem,
zaparzył tymianek z korzeniami.
Nie nudząc się babcinym wywodem
oleje wszelkie popijał dniami.
Aż niespodziewanie obudził się
pewnego poranka do kibelka.
Nie wiedząc jeszcze niczego, oj nie…
Aż poleciała pierwsza kropelka.
Była to kupa zupełnie dziwna,
bo coś się w niej jakby odznaczało.
Nie była jednak babcia naiwna,
rację miała – robactwo się lało.
Martwe robaki w ilości wielkiej,
nie wiedział Błazen jak reagować.
Poczuł się teraz trochę kundelkiem,
jak struś chciałby głowę w ziemi schować.
„Czyż to nie psy takie rzeczy mają?
Jam jest człowiekiem, to nie przystoi.”
Lecz wtedy skojarzył, co psom dają.
„Odrobaczanie… Jak widać koi.”
Zaśmiał się w duchu, „Weterynarze
to lepsze doktory, niż te nasze.
Może ja tę kupę im pokażę?
Doktorom. Dam w tej ciepłej kiełbasze.”
I stał nad sedesem tak się śmiejąc,
w zupełnie zdrowym samopoczuciu.
„Tyle lat cierpień. Babcia wiedziała.
I ja to miałem też gdzieś w przeczuciu.
Takie życie głupiego bęcwała.
Babcia przecież bezinteresowna,
a ja wolałem doktorów słuchać.
A była to głupota kosztowna,
na te recepty chuchać i dmuchać…” 

Tak Błazen pojął, że medycyna
jest dla doktora, nie dla pacjenta.
Cały szpital to jedna drużyna.
Robią cię chorym, by mieć klienta.
Srają na ciebie i twoje zdrowie,
lecz jest w tym sraniu mała podpowiedź.
„Wysraj robaki”, babcia ci powie.
„I dawnej racji na nowo dowiedź.
Ten świat jest w harmonii, nie wadliwy,
więc każda choroba swe źródło ma.
Nic tu nie zmienią nasze sprzeciwy:
Jak dał nam źródło, to i ujście da.” 


Zdrowego absurdu, 
Błazen Podróżny

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jakieś przemyślenia? Pytania? Propozycje? Nie bój się zbłaźnić, Błazen wysłucha.