niedziela, 8 stycznia 2017

Wszyscy jesteśmy przestępcami.

                Dłuższa podróż autobusem to dobra okazja na robienie czegoś, na co normalnie nie ma się czasu lub warunków. Znajoma Błazna robi wtedy na drutach, ale on osobiście woli rysować portrety. Jeśli linia autobusu prowadzi głównie zadupiami, to w autobusie jest mały ruch. Nie są zbyt ruchliwi również sami pasażerowie, dzięki czemu stanowią idealne modele do portretowania. Wyciąga z kieszonki swój mały notesik i długopisik, a następnie szuka celu. Dlaczego akurat nieznajomi w autobusach? Bo na co dzień nie ma kogo rysować, nikomu nie chce się pozować - a jeśli jednak, to będąc zmuszonymi do siedzenia nieruchomo nagle tracą tę umiejętność.
- Kogo by tu dzisiaj narysować… - rozglądał się po autobusie.
- Miau?
- Nie będę rysować ciebie, to zbyt proste.
Błazen lubił wyzwania, a więc jego ważną zasadą portretowania było: nie dać się przyłapać. Model musiał być nieświadomy tego, iż ktoś rysuje jego portret. Jeśli więc zdarzył się czasem kontakt wzrokowy, to Błazen udawał, że po prostu coś notuje, i że w trakcie zastanawiania się nad notatką niechcący rzucił wzrok akurat na tę osobę. Przykłada wtedy długopis do ust, aby wyglądać bardziej jak ktoś, kto się nad czymś zastanawia. Później, niby nieprzytomnie, wiruje wzrokiem gdzieś bardziej w górę i na boki, aby blef był jeszcze bardziej realistyczny. Poza tym… raczej mało kto by uwierzył, że jakiś nieznajomy rysuje ich portret. Przecież to szalone, prawda? Właśnie to przekonanie działa na korzyść Błazna.
- Ach, taka piękna galeria… - przeglądał swój notesik. Przy każdym portrecie zapisywał datę i numer/nazwę/linię autobusu/tramwaju/pociągu, zależy co się akurat trafiło.
- Miau… - znudzony Kot siedział w plecaku na kolanach Błazna, jak zawsze w tych sytuacjach.
- Trochę za duży tu dziś ruch… Nawet jeśli ktoś jest na tyle zasiedziany, aby podejrzewać, że nie wysiądzie zbyt prędko, to zbyt wiele osób przewija się wokół i albo zasłaniają potencjalny cel, albo go rozpraszają, przez co robi się zbyt ruchliwy…
- Miau, miau…  - zbył go Kot sennym głosem.
- Zawsze tylko śpisz – westchnął Błazen.
„Chyba będę musiał sam zamienić się w mój ulubiony rodzaj celu: zagapiony w telefon…” Westchnął sobie na tę myśl. Zagapieni w telefon to najlepsze cele, bo nie ruszają się praktycznie w ogóle. Niestety, w tych warunkach nawet jakby się jakiś znalazł, to nic by z tego nie wyszło. Wyciągnął więc swój telefon i zagapił się w zapiski o polskim prawie. Ot, bo zastanawiał się jak wiele dziwactw mamy w naszym prawie, a wcześniej szkoda mu było czasu na sprawdzanie tego. „W tej chwili czas to jedyne, czego mam dużo…”
                Na początek wyczytał, że podobno jest obowiązek tymczasowego meldunku w każdym miejscu, w którym przebywa się dłużej, niż trzy dni. „Hę? Więc jeśli jestem w podróży pieszej przez rok to mam meldować się w każdym miejscu, w którym rozbiję namiot na nieco dłuższy odpoczynek? Albo jak jadę na tydzień do babci to muszę się u niej tymczasowo zameldować? Lub jeśli zostanę tam dłużej, to muszę domeldować te dodatkowe dni? Albo zameldować się na wyolbrzymioną ilość dni na wszelki wypadek, a później jeśli zostanę krócej to ręcznie się wymeldować? Tak samo ze szpitalami?” Wyobraził sobie ogrom papierów i wizyt w urzędach… „To dopiero byłaby biurokracja… I jak bardzo zwiększyłoby się zapotrzebowanie na urzędników!”
Następnie przeczytał, iż po trzech miesiącach pobytu za granicą ludzie mają się całkiem wymeldować ze swojego polskiego domu. „Nawet jeśli to tylko jakaś podróż służbowa…? To dobrze, że chociaż obywatelstwo pozwalają zachować…”
Później rzucił okiem na prawo nakazujące zapinanie pasów w autobusach. „Ach… Jak są to zapinam. Ale to chyba tylko w pośpiesznych międzymiastowych…”
Wyczytał również, iż rozpoznawanie i leczenie chorób przez osobę nie będącą lekarzem jest karalne. „Hm… Czyli znachorzy wszelacy są przestępcami. Ale… nawet ja sam nie raz się zdiagnozowałem i wyleczyłem z czegoś. Czy powinienem nie chwalić się tym publicznie?” Wyobraził sobie siebie jako postać z kreskówki w pasiastym stroju i z kulą przy nodze, pracującego w kamieniołomach. „Brrr, zdecydowanie wolę swój strój błazna.”
Zatrwożył się również po wyczytaniu, iż obiekty budowlane podlegają takiemu samemu obowiązkowi regularnych przeglądów technicznych co zarejestrowane pojazdy. „Z tego co wiem to nikt, kogo znam, nie robi przeglądów swoich domów. A już na pewno nie regularnych. Ciekawe jak wiele z tych budynków oficjalnie nie nadaje się do użytku?”
Kwestie humanitarnego traktowania zwierząt wolał pominąć, bo o tym akurat wiedział już i tak za dużo. Gdyby miał robić statystykę to pewnie osiem na dziesięć osób byłoby przestępcą w tej kategorii… W tym stróże prawa. „Te pieski, które nigdy nie schodzą z łańcuchów… Te świnie przewożone jak worki ziemniaków… Sklepowe pojemniki z karpikami świątecznymi z serii Zabij To Sam…” Przeszły go ciarki i głośno westchnął.
- Miau? – obudził się Kot w plecaku.
- Taaak wzdycham, nad tym co przeczytałem i nad własnymi przemyśleniami.
Po tym zdaniu autobus zatrzymał się i wsiadła dziewczyna z telefonem w dłoni.
- Miau!
- Tak, widzę, telefoniara – mówił ściszonym głosem, bo stała blisko. – Ale nie siada, więc chyba nie planuje dłuższej podróży.
- Miau…
- Ekhem, cóż… Wracając do tematu. Mamy w tym kraju wiele praw, których nikt nie traktuje poważnie. Nawet bierni obserwatorzy są współodpowiedzialni. Jednak spora część tych praw to po prostu absurd i nie ma sensu ich przestrzegać… choć nie wszystkie. Wiele praw jest zatem łamanych notorycznie, ale na co dzień nikomu to się nawet nie rzuca w oczy.
Wtedy facet siedzący w pobliżu sięgnął do torebki swojej dziewczyny i wyciągnął butelkę piwa. Błazen trochę się zmieszał, ale pomyślał później, że trzymanie butelki piwa w miejscu publicznym to chyba jeszcze nie jest łamanie prawa. Jednak po niecałej minucie wyciągnął również otwieracz do butelek, otworzył to piwo i zaczął sobie popijać jak gdyby nigdy nic.
- No dobrze, może jednak czasem rzuca się w oczy. 

 

Miłego absurdu, 
Błazen Podróżny

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jakieś przemyślenia? Pytania? Propozycje? Nie bój się zbłaźnić, Błazen wysłucha.