Ciepło
bijące od ogniska przyjemnie otulało stare kości Błazna. Obok wypoczywał i Kot,
zadowolony, w pozycji chleba.
- Kocie, może i zdarzały nam się kłopoty z rozpalaniem
ogniska, ale kupowanie niszczarki dokumentów specjalnie po to, aby stare
papiery lepiej się paliły to chyba lekka przesada… Doceniam starania, naprawdę…
Tylko wiesz… Te papiery to nawet nie jest nasza rozpałka pierwszego wyboru.
- Miau… – machnął Kot łapą wygaszając dyskusję.
Nie poruszyli więcej tego tematu, lecz Błazen kontynuował
zamartwianie się o ich sytuację finansową. Już dawno ustalił, że tygodniowo
jest w stanie wydawać trzydzieści złotych na pożywienie, dzięki czemu
miesięcznie powinien mieścić się w dwustu złotych ze wszystkimi najważniejszymi
wydatkami. Drugie tyle przeznaczał na Kota, a poza tym dużo pieniędzy
pochłaniał ich namiotowy styl życia, więc do skarbonki nie składał jakichś
szalenie wysokich sum. Normalnie nie martwiłoby go to aż tak bardzo, ale zbierał
teraz na nowy ekwipunek błazeński, gdyż stary tak się postarzał, iż w każdej
chwili mógł na stałe odmówić posłuszeństwa. Kot miał również jakiś przychód,
jednak ostatnimi czasy, dziwnym trafem, nie udawało mu się gromadzić znaczących
oszczędności.
- Miau? – zagadał Kot któregoś dnia.
- Hm? Samochód? Nie potrzebuję.
- Miaaau…?
- Ale Twój jeszcze działa.
- Miaaau, miau… Miau miau?
- Więc jest już za stary dla Ciebie, ale dla mnie do
użytku w sam raz?
- Miau miau miau.
- Nie, dzięki. Do czego Ty w ogóle potrzebujesz samochodu?
- Miau miau.
- Autobusy, rowery, cztery łapy… Może zastanów się kiedyś
nad takimi alternatywami. Twój organizm i nasz ekosystem pewnie też na tym skorzystają.
- Miau miau miau miau. Miau?
- Jakie wakacje? Wojna światowa, nie ma gdzie wyjeżdżać.
A w ogóle to stać cię na wakacje? To
polecisz samolotem, czy coś, i pewnie też taniej wyjdzie. Odkładałbyś sobie na
ten cel wszystko to, co teraz przeznaczasz na samochód…
- Miau.
- No wiem, wiem, mądrzę się, taki mój los. Może skupmy
się teraz na naszym małym kryzysie braku stałego dostępu do drewna opałowego, gdy
tu zima wokół się rozkręca…
- Miau… - pokiwał Kot głową, a w jego oczach rozbłysło
knucie.
Następnego dnia, gdy Błazna nie było w obozie, Kot rozpoczął
szykowanie, jak mniemał, miłej niespodzianki. Zagłębił się w wirtualny świat
zasadzek, aż któraś złowiła jego równie wirtualny majątek…
- Kocie, wróciłem! Mam dobre wieści!
- Miau!
- Ty też? Ooo… – ucieszył się.
- Miau.
- No dobrze, to mówię. Otóż! Załatwiłem nam dostęp do
opału na amen, musimy więc przecierpieć tylko jeden miesiąc, a później będą
ogniska po wsze czasy.
- Miau…
- A jaka jest twoja nowina?
Kot odchrząknął zmieszany, a następnie skierował Błazna
do namiotu…
- Co to?
- Miau.
- Eee – na chwilę zabrakło mu słów. – Aha… Tylko czy nam
opłaca się ogrzewać kominkiem elektrycznym?
- Miau miau?
- Z klimatyzacją, no fajnie… Tylko ona też niekoniecznie
będzie nam potrzebna. Chyba pamiętasz, że zainwestowałem w lepszą izolację
namiotu? Latem nie powinno być już w środku aż takiego upału…
- Miau…
- Tak, wiem, nie posądzam cię o złe chęci.
- Miau miau?
- A po miesiącu będziesz jeszcze mógł to zwrócić?
- Miau.
- W takim razie głosowałbym przeciwko zatrzymaniu tego
kominka, ale twoje wydatki to twoja sprawa, także zrobisz co zechcesz.
Zachowali więc sobie kominek elektryczny i używali go
przez miesiąc. Później spoczął na stercie pozostałych sprzętów, które rzadko
były im potrzebne.
- Nie mamy zbyt wielu papierów do tej niszczarki i w
najbliższych latach raczej się to nie zmieni. Może by się jej pozbyć? –
zaproponował Błazen piekąc nad ogniem ziemniaka na patyku.
- Miau… – wykręcił się Kot.
- No dobrze… a ten kombiwar? Jak widzisz i tak pieczemy nad
ogniskiem.
- Miaau… – wykręcił się ponownie.
- Okej. A ta spiralna tarka do warzyw? Użyłeś jej dwa
razy.
- Miaaau… – zajęczał.
- W porządku… To może chociaż któraś z tych trzech gitar?
Nadal nie nauczyłeś się grać…
- Miaaaau…
- Wyciskarka do cytrusów? I tak kupujesz soki w
kartonikach.
- Miaaaaau…
- Tamto dziwne urządzenie do pieczenia ciasteczek…?
Użyłeś go dwa razy, cztery lata temu.
- Kinect do konsoli gier? Nadal czekasz na odpowiednio
interesującą grę…?
- Miaau…
- Lodówka samochodowa? Przydała się jeden raz, w dniu
zakupu.
- Miau…
Po kilku minutach już tylko kominek nie został
wymieniony. Spojrzeli na siebie w zrozumieniu.
- Miau – oznajmił Kot twardo, nim Błazen poruszył ten temat.
- Próbuję to zrozumieć… – wyznał Błazen szczerze. –
Głowię się i głowię, ale dochodzę tylko do jednego wniosku.
- Miau…?
- Przyznaj się, po prostu lubisz ten szpanerski
wyświetlacz kominka.
Kot nie powiedział nic, ale jego cisza wygadała wszystko.
Spojrzeli oboje na kominek, a później Kot włączył w nim obraz ognia i patrzyli
na realistyczny ogień zahipnotyzowani jak ćmy, mimo tego, iż siedzieli przy prawdziwym ognisku.
- Wiesz co…?
- Miau?
- Zachowajmy ten kominek – odparł, potajemnie zerkając na
swój kieszonkowy „Zap-it!” wiszący przy kluczach, którego niby miał używać na
ugryzienia komarów, a tak naprawdę po prostu cieszy go strzelanie iskierką...
Miłego absurdu,
Błazen Podróżny
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jakieś przemyślenia? Pytania? Propozycje? Nie bój się zbłaźnić, Błazen wysłucha.