Nastała
pora na spakowanie się do szpitala. Kot ciągle chorował i stwierdzono, że
trzeba mu wyrównać przegrodę nosową. Kimże on jest, aby sprzeciwiać się osądom
lekarzy? Czyż oni kiedykolwiek kogoś zwiedli lub zawiedli? Jeśli tak to chyba nie dożył on okazji na zaskarżenie. Lub nie było gdzie zaskarżać. Starając się o tym nie myśleć, Kot zaczął pakować do
tobołka swoje kocimiętki i martwe ptaki.
- Kocie, czy ty tego potrzebujesz? – komentował mu Błazen
nad głową.
- Miau miau miau – uciszał go Kot.
Następnie rozpoczął pakowanie zabawek i sweterków.
- To chyba też się nie przyda – zauważał Błazen.
- Miau miau miau miau miau?
- No dobrze, dobrze, pakuj co chcesz.
Wtedy Kot zaczął
wrzucać do tobołka butelki z olejami.
- Czy na pewno…
- Miau! – przerwał mu Kot stanowczym głosem.
Błazen nic już nie mówił, patrząc w trwodze jak Kot
pakuje książki. Tymczasem tobołek rósł i robił się coraz cięższy. Kiedy Kot w
końcu zawiązał go i spróbował zarzucić na ramię, patyk się połamał.
- To może jednak coś wypakujmy…? – zasugerował Błazen
gotów do ucieczki w razie napadu niekontrolowanego gniewu ze strony Kota.
- Miau… - westchnął Kot zrezygnowany i rozpakował
tobołek.
- Dobrze… Więc do czego potrzebna ci kocimiętka?
- Miau miau miau miau miau miau miau miau miau miau miau.
Miau miau miau miau? Miau miau miau miau miau miau – wyjaśnił Kot.
- Hm… W sumie prawda… Skąpią środków przeciwbólowych… A i
dobrze mieć coś bardziej naturalnego… Hm… To ma zadziwiająco wiele sensu. Ale
po co ci zabawki?
- Miau miau miau miau miau? Miau miau miau miau miau miau
miau miau miau miau miau miau miau – wytłumaczył.
- Ojej… No prawda… Nigdy nie wiadomo… Jak innych
udręczonych czymś zajmiesz to lepiej się wyśpisz… W tym szaleństwie jest metoda… A do czego te
oleje?
- Miau miau – odparł zwięźle.
- Dwa słowa, a tak wiele mówią… Szpitalne żarcie… -
Błazen pokiwał głową, w której wyrastało coraz większe zrozumienie dla Kota. –
A książki? Po operacji nosa raczej nie będziesz zbyt sprawnie operować oczami.
- Miau – powiedział Kot.
- Kamuflaż? Jak to?
- Miau miau miau miau miau miau miau miau miau miau.
- Ach… No tak… I nikt cię nie będzie bez powodu zaczepiać
wtedy… Idealnie… A te swetry? Ach, czekaj, niech zgadnę… No tak, będą otwierać
okna te morsy wszystkie, a ty tam zmarzniesz jak zwykle.
Kot pokiwał głową. Następnie oboje spojrzeli z powrotem
na zawartość tobołka…
- Ale tego nie rozumiem. Martwe ptaki. Do czego ci w
szpitalu martwe ptaki, Kocie?
- Miau – powiedział.
- Łapówka? Za co?
- Miau miau miau miau miau? Miau miau miau miau? Miau
miau miau miau miau. Miau.
- No tak, znowu masz absolutną rację, te wielkie kolejki w
„służbie”… „zdrowia”… Nie wykopią cię ze szpitala przed czasem jeśli dasz im
prezenty. Hm… - Błazen skonsternowany spojrzał na tobołek. - Wiesz co, Kocie? Potrzebujemy
po prostu grubszego patyka. I weż jeszcze klapki od szpitalnej grzybicy.
Miłego absurdu,
Błazen Podróżny
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jakieś przemyślenia? Pytania? Propozycje? Nie bój się zbłaźnić, Błazen wysłucha.