Choć w obecnych czasach niby promuje
się coraz pełniejsze modelki, to jednocześnie wokół i tak pełno nacisku na tak
zwane „bycie fit”. Sklepiki ekologiczne wyrastają więc niczym przebiśniegi po
surowej zimie, jaką była era genetycznie modyfikowanych fastfoodów, a coraz
więcej pracodawców postępowo dodaje pracownikom bonusy w postaci karnetów na
siłownię.
- Jaka ty jesteś szczupła! – zachwyciła się panna młoda
na widok siostry Błazna, gdy oboje podeszli do niej na poprawinach, by
pogawędzić. Po wypowiedzeniu tych słów spojrzała na Błazna, a w jej oczach
wyświetliło się ugryzienie w język. Szybko zmieniła temat mając nadzieję, że
tego nie widział. Na nic jednak jej starania, bo gdy tylko skończyli rozmowę
podszedł do nich wujek i krzyknął przerażony:
- Błaźnie! Jaki ty chudy jesteś!!!
- Normalny – odpowiedział Błazen standardowo, wzruszając
ramionami. Następnie skierował się w stronę bufetu by zająć się tym, co
najbardziej lubi robić na takich imprezach: zaawansowaną konsumpcją deserów. Ambicji
ma zawsze więcej, niż miejsca w żołądku, ale dzielnie z tym walczy.
- Zjesz to wszystko? – Ciocia zrobiła wielkie oczy na
widok ciastowego wieżowca, który Błazen wznosił na swoim talerzu.
- Taki jest plan – odparł Błazen bez zastanowienia, znów
wzruszając ramionami. Rzadko słyszy coś nowego. Gdy tylko na talerzu skończyło
się miejsce, spokojnie ruszył w kierunku stołu.
Przechadzki
ulicami to często najbardziej niespokojne części błaznowych dni. Idąc na
przystanek autobusowy wspominał weselne ciasta żałując, że zapomniał wziąć
sobie jakieś na wynos. „W sumie i tak nie mam miejsca w zamrażarce”, smucił się
i nawet nie zauważył, iż zwrócił na siebie czyjąś uwagę. Ustał przy rozkładzie
jazdy zanurzając się w utęsknionych smakach słodkości, na co brzuch zaczął sobie przypomniać, że przecież wcześniej burczał...
- Przepraszam, czy nie myślałeś nigdy o zostaniu modelem?
– zapytała go nagle jakaś dziewczyna, co brutalnie wyrwało go z wyimaginowanej
uczty.
- Hę? A kto powiedział, że nim nie jestem? – zaśmiał się
donośnie nie dając poznać, czy żartował.
- Tak? – zmieszała się. - Ja jestem fotografką. Przeszedłeś
tędy i pomyślałam sobie „łał!” Ile masz wzrostu? Ile masz lat?
Takie sytuacje, niestety, również Błazna już nie
zaskakują. Gdyby dostawał dolara za każdym razem, gdy ktoś go „odkrywa”, to nie
musiałby chodzić do pracy. Wystarczyłoby chodzić po mieście. Albo nawet usiąść
tylko w bardziej tłocznej okolicy. Ale każdy medal ma dwie strony - równie
często podrywają go amatorzy wystających żeber.
- Łał! Albo jesteś weganem, albo masz bulimię. Tak czy
owak… podobasz mi się! – krzyknęła jedna kobietka w barze. Takie osoby
fantazjują sobie o kościstym tyłku Jareda Leto, a później widząc coś podobnego
na żywo po prostu nie mogą zatamować ślinotoku.
- No właśnie, Błażnie, jak to z tobą jest? Czy ty się
głodzisz? – zapytał jeden z barowych towarzyszy, gdy usiedli przy stoliku.
- Siostra, powiedz mu – siorbnął sobie herbatkę znudzony.
- Człowieeeku, on by
zjadł więcej od nas wszystkich – powiedziała Siostra rozbawiona.
- Hm… Ale to jeszcze zależy co się je – zauważył Towarzysz.
- Najbardziej lubię lodowy tort czekoladowy – wyznał Błazen,
na co wszyscy się zaśmiali.
- Haha, nie mówcie mi nic o czekoladzie! – wykrzyknęła Kumpelka.
– Codziennie odchudzam się od jutra!
- Hahaha, co tam ostatnio miałaś za dietę? Grejpfrut do
każdego posiłku? – Towarzysz próbował sobie przypomnieć.
- Taaa, trzy dni wytrzymałam…
- Miau miau miau miau miau! – wyśmiał Kot.
- Ja mam dla was najlepszą dietę – wtrącił milczący
dotychczas Ziomek. – NŻ.
- NŻ? – zdziwiła się Kumpelka, bo nie pamiętała, że już
to kiedyś słyszała.
- Miau… - Kot już wiedział czego się spodziewać.
- Nie Żryj – wyjaśnił Ziomek triumfalnie.
- Ahaaaa… Hahaha! Ej, a na czym ty tak schudłaś ostatnio?
– zapytała Siostrę.
- To była dieta oczyszczająca, ale teraz znów jem byle co,
haha.
- A kiedyś robiłaś dietę odchudzającą, jak ona się
nazywała?
- Białkowa Dukana.
- Miau miau miau? – sięgał pamięcią Kot.
- Wcześniej Kopenhaska. Ale nie polecam takich diet, to
nietrwałe i niezdrowe.
- Diety, diety… Trzeba sport uprawiać, wy lenie –
wyszydził je Ziomek.
- Miau! – Kot przybił z nim piątkę.
- To weź i uprawiaj, jak ciężko pracujesz od rana do nocy
przez siedem dni w tygodniu. – Siostra niby się pożaliła, ale w jej głosie
słychać było nutkę dumy.
- Więc jak to jest, że jesz torty i nadal jesteś chudy? –
Kumpelka znów przeniosła uwagę na Błazna.
- Ojejku, dużo osób jest ode mnie o wiele chudszych –
skrzywił się Błazen lekko poirytowany tym, że kolejny raz prowadzi identyczną
rozmowę.
- Tak, te na oddziale onkologicznym – wyśmiał Ziomek.
- Miau miau miau – dodał Kot podążając za tym humorem.
Wtem, pomimo głośnej muzyki w barze, wszyscy usłyszeli głośne
burczenie w brzuchu Błazna.
- To twój brzuch? – Towarzysz niedowierzał.
- Ty ektomorfiku ty, masz frytki! – Ziomek podsunął mu
swój talerz.
- Ech, dzięki… Znowu zapomniałem o jedzeniu –
wyznał Błazen sięgając po frytkę.
- Zapomniałeś? Tak się da? – Kumpelka nie wiedziała czy
potraktować tę wypowiedź poważnie.
- A co najważniejsze… znowu? – zauważył Towarzysz.
- Zdradź nam swój sekret! – Kumpelka podniosła piwo do ust nie wiedząc, że niedługo się nim zakrztusi.
Błazen żując frytkę odparł ze stoickim spokojem:
- No wiecie. Dieta Alzheimera.
Miłego nie pamiętam czego,
Błazen Podróżny
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jakieś przemyślenia? Pytania? Propozycje? Nie bój się zbłaźnić, Błazen wysłucha.