Przechodząc przez ulicę Błazen nie zsynchronizował się z
brodatą osobą idącą z naprzeciwka, więc wpadli na siebie. Oboje przeprosili i
ruszyli dalej, ale coś zakręciło Błaznowi w nosie aż kichnął. „Więc to tak
pachnie prawdziwy mężczyzna w dzisiejszych czasach’, pomyślał zdając sobie
sprawę z tego, jak silnie wyperfumowany był tamten człowiek. Dziwnym
zrządzeniem losu zobaczył informację o tym, że w okolicy znajduje się
perfumeria.
- Douglas, brzmi jak nazwisko – zauważył na głos.
- Miau.
- Och, nie zauważyłem, że tu jesteś. Udało Ci się coś
upolować?
- Miau.
- Aha… To może spotkajmy się znowu za godzinę?
- Miau?
- Hm… Może pod tą perfumerią, tu jest adres.
- Miau – zgodził się Kot i rozdzielili się bez zbędnego pożegnania.
Błazen wszedł do perfumerii
nieco skołowany, bo już przez szybę widział, że pełno tam damskich malowideł i
kremów. Przechodził obok jakichś pomadek, gdy usłyszał:
- Czy mogę w czymś pomóc? Szuka pan czegoś konkretnego?
- Yyy… Przyszedłem tu raczej z ciekawości…
- Rozumiem. To może jakiś kremik, coś do twarzy?
- Yyy… A są tu perfumy?
- Tak, oczywiście – zaśmiała się i zaprowadziła Błazna na
sam koniec pomieszczenia. – Proszę, tutaj.
- Dziękuję.
Perfum nie było zbyt wiele, cztery rzędy półek z zapachami
damskimi i jeden rząd z zapachami męskimi. Był to zaledwie mały kącik sklepu, a
resztę wypełniono kosmetykami tak, że trochę dziwnie było nazywać to miejsce
perfumerią. Błaznowi zdarzało się słyszeć o perfumach w kremie, w mgiełkach, w
płynach po goleniu, w płynach do płukania tkanin, w bransoletkach i co nie
tylko… Tutaj jednak ograniczono się do wody perfumowanej oraz toaletowej. „No
dobrze, pora dostosować się do współczesnej normy i przestać pachnieć jedynie
wiatrem”, postanowił sobie w duchu i zaczął oglądać wszystkie męskie buteleczki
po kolei. Już przy trzeciej przeraził go fakt, iż oglądanie butelek to za mało,
aby coś wybrać. Zaczął więc sięgać po pudełka i szukać jakichś opisów, ale
rzadko udało mu się coś takiego znaleźć - a jak już coś znalazł to bardziej
reklamę zapachu, niż jego opis. „Chyba będę musiał to wszystko wąchać”,
przeraził się na samą myśl, ale nie widział innego rozwiązania, więc powąchał
jedno, drugie...
- Może mogę w czymś pomóc? – zapytał go nagle kobiecy
głos.
- Tak… Chciałem coś kupić, ale tak patrzę na te
buteleczki i nie wiem czego się po nich spodziewać, a jakoś nie mam ochoty
wąchać wszystkiego po kolei…
- A jakiego zapachu pan poszukuje?
- Hm… Trudno powiedzieć… Na pewno coś bez wanilii. Może
jakieś drzewo sandałowe, albo cedrowe…
W pobliżu cały czas krążył ochroniarz i obserwował
Błazna, gdy kobieta pryskała tekturki testerami perfum i dawała je Błaznowi do
powąchania. Perfumy, które proponowała, niewiele miały wspólnego z krótkim
opisem oczekiwań Błazna. W końcu pozostawiono go samego sobie do namysłu.
Wąchał dalej, następne i następne, pod czujnym okiem ochroniarza, który z nudów
od czasu do czasu wyrównywał pudełeczka i buteleczki na półkach.
W końcu Błazen w zagubieniu rozejrzał się za kolejną
doradczynią. Wypatrzył jedną, nawiązali kontakt wzrokowy i podeszła. Zapytała o
to samo i to samo jej odpowiedział. Ta z kolei zaproponowała mu dwa zapachy.
Pierwszy zdawał się pachnieć wyłącznie drzewem sandałowym, co w odczuciu Błazna
czyniło go nudnym. Drugi podobno miał pachnieć drzewem cedrowym, ale jakoś
trudno było je tam wyczuć. Na jakiś czas Błazen znowu został sam z ochroniarzem
i perfumami, aż nastąpił następny kryzys wyraźnie widoczny na jego twarzy.
- Potrzebuje pan pomocy? – zapytał ochroniarz.
- Yyy… - Błazen zastanowił się czy ochroniarz oferuje mu
swoją pomoc, a jeśli tak to czy jest on wykfalifikowany w udzielaniu takiej
pomocy, więc zmieszany wzruszył bezradnie ramionami.
- Zaraz kogoś zawołam – odparł ochroniarz i poszedł po
kolejną doradczynię. Tym razem była to kobieta nieco dojrzalsza i miała inny
zestaw pytań oraz wyczerpujące odpowiedzi na pytania Błazna. Wyjaśniła mu czym
różnią się dwa produkty o takiej samej nazwie, w jaki sposób zapach rozwija się
na skórze i od czego to zależy, gdzie najlepiej przetestować zapach oraz jakie
robić przerwy między kolejnymi testami. Błazen byłby całkiem zachwycony jej
znajomością tematu gdyby nie to, że zdawała się znać ogólną teorię, a nie
wiedzieć zbyt wiele o konkretnych produktach. Może oprócz tego które są
popularne wśród pozostałych klientów. Zaproponowała mu kilka zapachów, między
innymi takie, które proponowano mu już wcześniej, mimo iż informował, że te już
sprawdzał. Zapytała jakich perfum używał wcześniej, aby mogła się tym
zasugerować, ale Błazen nie pamiętał nazwy. Pytała też, oczywiście, czego
poszukuje, ale podał jej ten sam krótki opis, co pozostałym kobietom, bo głupio
byłoby mu rozwodzić się przed nieznajomą na temat tego, jakie osobiste odczucia
chciałby mieć wobec noszonego na sobie zapachu, czy też jakie chciałby nim
robić wrażenie i na kim. A już tym trudniej było otworzyć się przed nią w ten
sposób, gdy cały czas obserwował ich ochroniarz.
Po powąchaniu już prawie wszystkich perfum z oferty, przy
czym jedna była polecona przez ochroniarza, Błazen przestał czuć różnicę między
nimi i kręciło mu się już w głowie. Zastanawiał się czy minęła już godzina i
czy Kot czeka na niego pod drzwiami. Kobieta jednak nie poddawała się, chociaż
na jej twarzy było widać, że ma ochotę sobie iść. Błazen delikatnie
zasugerował, że może powinien już zrobić przerwę w tym wąchaniu, co ona
pochwaliła, ale później i tak dała mu jeszcze kilka tekturek. Przy kolejnej
sugestii zdołał nawet podziękować jej za cierpliwość i sądził, że teraz będzie
mógł się pożegnać, ale ona rozpromieniła się wtedy i wróciła do szukania dla
niego perfum.
- Trudno coś panu doradzić, gdy nie wie pan czego szuka –
zauważyła.
- No tak… - Błazen uśmiechnął się przepraszająco. „Trudno
coś wybrać, gdy nie wie pani co mi oferuje”, pomyślał sobie z przekąsem, ale
zachował wyrozumiałość.
Następnie zauważyła, że on już pewnie nie czuje różnicy
między zapachami, bo zbyt wiele ich powąchał. Kilka razy zasugerowała wtedy, iż
powinien iść teraz na kawę i trochę ochłonąć zanim tu wróci. Że podobno to
normalne, i że klienci wracają na przykład po godzinie, zwłaszcza gdy testowali
coś na ręku i z upływem czasu produkt pachniał im przyjemniej, dzięki czemu
bywało, iż decydowali się na kupno czegoś, co wcześniej za bardzo im się nie
podobało. „Jak się przyjdzie do perfumerii to wypada wyjść z zakupami”,
stwierdziła raz, na co Błazen odparł „przydałoby się”. Z jednej strony zdawała
się być już zmęczona Błaznem, a z drugiej chyba uparła się, że coś mu sprzeda. Zrobiło
się bardzo niezręcznie.
- To mi pachnie jakimiś cytrusami – skomentował Błazen
kolejną propozycję nie wyrażając przy tym zadowolenia, ale kobieta
błyskawicznie odparła:
- Może pan potrzebuje czegoś takiego odświeżającego, z
owocami? Przy samym wejściu sklepu mamy takie zapachy w promocji. Czy pan już
je sprawdzał?
- Nie.
- Zaprowadzę pana.
Jak powiedziała tak zrobiła. Zaprezentowała mu trzy
owocowe zapachy, które stały w promocji przy samym wejściu. Błazen zastanowił
się dlaczego wcześniej ich nie widział, ale takie zapachy i tak go nie
interesowały. Gdy powąchał już wszystkie, ktoś zawołał doradczynię w nagłej
sprawie. Przeprosiła bardzo grzecznie mówiąc, że jeszcze do niego wróci.
Błazen stał i stał, wąchał i wąchał, rozglądał się wokół…
Zobaczył w końcu, jak jego doradczyni zajmuje się już czymś innym. Rozumiał, iż
być może po prostu była nim zmęczona i tylko czekała na taką okazję, albo nawet
ją sfabrykowała, ale wobec tego czy powinien nadal czekać? Zdawało się, że nie
zamierza do niego wrócić, a i on już dawno chciał stąd wyjść. Postał jeszcze
kilka kolejnych chwil. Ochroniarz nie kręcił się już przy perfumach, tylko stał
niedaleko Błazna i nadal go obserwował. Może to nie perfum pilnował, a jego? Aż
ciarki Błazna przeszły. „Chyba zrobiłem na nich wszystkich fatalne wrażenie. W
sumie nic dziwnego”.
Pospacerował chwilkę przy tych trzech owocowych
zapachach, aż w końcu jego spacer skierował go do wyjścia.
- Miau.
- Wybacz, tak mnie zagazowali w ramach chwytu
marketingowego, że straciłem poczucie czasu.
Miłego absurdu,
Błazen Podróżny
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jakieś przemyślenia? Pytania? Propozycje? Nie bój się zbłaźnić, Błazen wysłucha.